Jak przygotować prawdziwy wywar warzywny bez kostek rosołowych?

Coraz więcej przepisów bazuje na wywarze przygotowanym na bazie kostek rosołowych lub bulionu. Taki wywar nie tylko nie zawiera żadnych substancji odżywczych, ale także zmienia smak potraw i upodabnia je do siebie. Kostki i buliony nafaszerowane są substancjami chemicznymi, utwardzonymi tłuszczami roślinnymi i wzmacniaczami smaku.  A przecież domowy wywar warzywny jest taki prosty do zrobienia!

Dlaczego warto robić wywar warzywny i unikać kostek rosołowych?

W kostkach znajdziemy na przykład: glutaminian sodu (E 621, neurotoksyna), guanylan disodowy (E 627), inozynian disodowy (E 631) czy też karmel amoniakalny (E 150c) odpowiedzialny za barwę rosołu. A przecież przygotowanie domowego wywaru jest proste i mało pracochłonne -zajmie Wam godzinę, z czego większość czasu to gotowanie 🙂 Aby jeszcze bardziej uprościć sprawę, można robić większe porcje i część wywaru zamrażać na przyszłość. W ten sposób będziecie jeść zdrowo, oszczędzicie czas oraz wydobędziecie pełnię smaku z zup, sosów i innych dań bazujących na wywarach.

przygotowanie wywaru
Od czego zacząć? Od kupienia dobrych warzyw. Większość warzyw dostępnych w sklepach jest myta chemicznie i przechowywana w plastikowych workach, a przecież warstwa ziemi na marchewce i pietruszce to naturalne osłona przed pleśnią, czernieniem i więdnięciem warzywa. „Brudne” warzywa można bez problemu kupić na bazarkach czy w warzywniakach. Kupując zwróćcie uwagę, czy są przechowywane w sznurkowych czy plastikowych workach. Warzywa przechowywane w plastiku zaczną dużo szybciej więdnąć i czernieć, a wywar ugotowany na takich warzywach będzie mniej esencjonalny, mniej smaczny i bardziej wodnisty.



Jak przygotować prawdziwy wywar warzywny bez kostek rosołowych?

Przygotowanie wywaru jest banalnie proste. W pierwszym kroku opalamy cebulkę. Jeżeli masz kuchenkę gazową, możesz opalić ją na gazie, możesz też użyć do tego palnik do creme brulee. Dzięki temu cebulka będzie miała więcej smaku.  Chodzi o to, żeby ją dobrze przyrumienić, tak, aby zaczęła puszczać soki. Jeżeli nie masz dostępu do gazu przyrumień cebulę w garnku. Rozgrzej w garnku trzy łyżki oliwy. Podsmaż cebulę do momentu, kiedy nabierze złotego koloru lub podsmaż chwilę opaloną na gazie cebulę. Następnie razem z cebulą przesmaż duży ząbek czosnku rozgnieciony lub pokrojony w plasterki. Po 1-2 minutach dodaj do garnka włoszczyznę – połowę selera, trzy średniej wielkości pietruszki, trzy marchewki oraz jednego pora, duś wszystko przez 2-3 minuty. Nie wyrzucamy zielonych liści pora i łodyg selera, wykorzystamy je później. Całość zalewamy wodą i doprawiamy solą, pieprzem, zielem angielskim i liściem laurowym. Osobiście lubię mocniej doprawiony wywar, więc nie żałuję liści i ziela. Wywar gotujemy około 40- 50 minut na wolnym ogniu. 10 minut przed końcem gotowania dorzucamy zielone liście pora i selera – nadadzą wywarowi wspaniały aromat i smak. Latem warto zamrozić nadmiarowe, młode liście selera – dzięki temu nasze zimowe wywary będą także aromatyczne.

wywar

Wywary mięsno-warzywne gotuje się dłużej i doprawia się później – po zagotowaniu się wody, w przeciwnym razie mięso „zamknie się” i będzie mniej smaczne.

Jeżeli nie chcesz wyrzucać włoszczyzny, na której ugotowany został wywar, możesz zrobić z niej pyszny pasztet z czerwonej soczewicy, przepis znajdziesz tutaj: Aromatyczny pasztet z czerwonej soczewicy.

Złote proporcje:
– 3 łyżki oliwy
– 2 litry wody
– 1 seler z nacią
– 1 cały por
– 3 średniej wielkości pietruszki
– 3 średniej wielkości marchewki
– 1 duża cebula
– 1 ząbek czosnku
– kilka ziarenek ziela angielskiego
– kilka listków laurowych
– świeżo mielony pieprz
– sól

Pomysły na zupy:
Zupy

Wszystkie przepisy i potrawy z Polski:
Kuchnia polska

Lubisz nasze przepisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!

Join the Conversation

22 Comments

  1. says: glodnaa

    Ja kiedy potrzebuje wywaru „na szybko” gotuje susz warzywny, sole, przyprawiam innymi przyprawami dodaje lyzeczke masełka i gotowe 🙂 szczegolnie jest przydatny w przygotowywaniu kotlecików sojowych. Pzdr!

    1. says: Złota Proporcja

      fajny pomysł, zawłaszcza do kotlecików sojowych! my zawsze staramy się mieć zamrożoną porcję bulionu w lodówce 🙂

  2. says: Anonim

    ja właśnie próbuję, ale pachnie wspaniale, więc na pewno ten wywar będzie znakomity!
    Zakochałam się w tym aromacie 🙂

  3. says: paulina

    ja właśnie skończyłam robić ale wyszedł mi bardzo słodki. tak naprawdę to nic więcej poza słodyczą nie czuć. nie wiem co zrobiłam źle. może za duzo marchewki. czy można ten smak jeszcze zmienić?

  4. says: figa

    super wygląda ten bulion 🙂 mam takie pytanie (jestem nowy w temacie zup): ile bulionu używa się do zrobienia zupy? Jeśli przygotuję 5l bulionu, i potem będę chciał ugotować na tym bulionie 5l zupy, to chyba nie wrzucam po prostu składników do tych 5l, prawda? Tylko zastanawiam się, jaka to powinna być proporcja.

    1. says: zlotaproporcja.pl

      Im więcej bulionu chcesz zrobić, tym więcej składników musisz wykorzystać, w przeciwnym razie bulion będzie wodnisty i niesmaczny. Aby zrobić 5 litrów wywaru, musisz dać o więcej składników, 3 razy więcej włoszczyzny, 2 opalone cebule i odpowiednio więcej przypraw.

      1. says: figa

        Dzięki za odpowiedź! Tzn. mi chodziło o to, ile takiego bulionu jest potem potrzebne do zupy. Wiem że trzeba dołożyć więcej warzyw, żeby była esencja, jeśli gotuje się bulion „hurtowo”.
        Z tego co mi się wydaje, tak ok. 2/3 zupy powinien stanowić bulion? Czyli jeśli robię 5l zupy, to potrzebuję około 3 litry bulionu jako bazę, a reszta to składniki i woda?

  5. says: Angela

    Chciałam zapytać, o to zdanie: Po 1-2 minutach w garnku ląduje włoszczyzna (…) dusimy wszystko przez 2-3 minuty. Całość zalewamy wodą itd. Po 1-2 minutach tą włoszczyznę faktycznie wkładam do garnka i duszę 2-3 minuty ? Czy tą włoszczyznę duszę razem z czosnkiem i cebulą na patelni, a następnie przekładam do garnka i zalewam wodą ?

    1. says: zlotaproporcja.pl

      My wszystko robimy w tym samym garnku. Najpierw opalamy cebulkę gazem, potem w garnku rozgrzewamy tłuszcz, podsmażamy na nim chwilę opaloną cebulkę z czosnkiem, a następnie dodajemy włoszczyznę. Jeżeli nie opalasz cebulki gazem, musisz ją przesmażyć na patelni lub w garnku (ja wolę od razu w garnku, żeby było mniej zmywania) dopóki nie nabierze koloru i nie zacznie puszczać soków. Wtedy dodaj czosnek i po chwili warzywa. Pozdrawiamy!

      1. says: pawel

        Witam,
        Dodam tylko, że nie powinno sie NIGDY bazować podczas gotowania na gorącej wodzie z kranu. W cieplej wodzie rozpuszcza się dużo wiecej zwiazków chemicznych. Jesli jest taka potrzebna, należy przegotować zimna i odczekać do pożądanej temperatury.
        P.S. FLUOR w takich ilościach jakie występują w naszej wodzie jest bardzo szkodliwy. Polecam filtrowanie zimnej wody. Na początek może byc dobrej jakości wolnostojący filtr wody przypominający dzbanek.

        1. says: zlotaproporcja.pl

          Panie Pawle, sama prawda! Używamy odwróconej osmozy i do gotowania używamy tylko filtrowanej wody. Pisząc gorąca woda miałam na myśli właśnie przefiltrowaną wodę zagotowaną w czajniku, nigdy nie bierzemy gorącej wody z kranu, może faktycznie to był zbyt duży skrót myślowy, dla mnie było oczywiste, że chodzi o przegotowaną wodę, pozdrawiamy serdecznie! PS. A zna Pan ADR-4?

      2. says: EE

        Ja z kolei czytałam w jakieś starej kulinarnej książce że należy zalać zimną wodą aby jak najwięcej rozpuszczalnych rzeczy z warzyw i mięsa miało szansę rozpuścić się w wodzie (w różnej temperaturze różne rzeczy się rozpuszczają), jak zalejemy gorącą wodą to zamykamy pory(?) warzyw i mięsa przez co mają trudniej oddać swoje „dobra”. Również czytałam by solić na końcu bo sól też wpływa na ścięcie?, zamknięcie? „porów” i pożądne przez nas rzeczy mają trudniej przedostać się do wody przez zewnętrzną cześć warzyw, wtedy przykładowo pietruszka nie odda swojego smaku. Przepraszam za brak fachowego słownictwa ale nie pamiętam jak to dokłanie napisali. I istotnie na bazie własnego doświadczenia widzę że jest ogromna różnica w smaku przykładowo marchewki gdy wrzuci się ją do gorącej osolonej wody – wtedy marchewka ugotowana jest smaczna bo cały smak w niej pozostał, natomiast jak będziemy gotować ją powoli zaczynając od zimnej wody bez soli to po ugotowaniu ona jest zupełnie bez smaku bo wszystko zostało w wodzie. Tak więc jeśli planuję marchewkę wykorzystać do np. sałatki to wrzucam ją na osolony wrzątek, jeśli chcę mieć smaczny bulion, to trzeba marchewkę „poświęcić” i wrzucić na zimną nieosoloną wodę. Będzie już raczej nieprzydatna do sałatki bo wszytsko straciła i jest bez smaku ale przecież o to nam chodziło.

  6. says: biochemik

    „glutaminian sodu (E 621, neurotoksyna)” – co za bzdura matko kochana ludzie dedukujcie się trochę i pisząc coś opierajcie się na danych naukowych a nie na swoich wymysłach.

  7. says: Tez biochemik

    Biochemiku kochany , dedukcja i edukacja to dwie rozne sprawy , choc ze soba zwiazane . ” Sie ” mozna jedynie „edukowac „, a podczas edukacji nalezy intesywnie ” dedukowac ” , ale juz nie ” sie ” !

  8. says: andziu

    Ja mam takie samo pytanie, jak ktos wyzej juz pytal, ale odpowiedzi nie widze, zatem cytuje: „Tzn. mi chodziło o to, ile takiego bulionu jest potem potrzebne do zupy. Wiem że trzeba dołożyć więcej warzyw, żeby była esencja, jeśli gotuje się bulion „hurtowo”.
    Z tego co mi się wydaje, tak ok. 2/3 zupy powinien stanowić bulion? Czyli jeśli robię 5l zupy, to potrzebuję około 3 litry bulionu jako bazę, a reszta to składniki i woda?”

Leave a comment

Zostaw komentarz