Bilety kupione, wizy wbite do paszportów, za dwa tygodnie będziemy już w Indiach. W kraju, do którego od dawna nas ciągnęło, który od zawsze fascynował nas swoją kulturą, jedzeniem, różnorodnością i skrajnością. Indie albo się kocha albo nienawidzi, mamy nadzieje, że je pokochamy.
Nasze pierwotne plany były inne. Myśleliśmy o Birmie, Malezji, powrocie na chwilę do Tajlandii. Szukaliśmy już tanich lotów w tej rejony, prawie kupiliśmy bilety, ale plany mają to do siebie, że się zmieniają. Przypadek sprawił, że w ciągu kilku godzin przewróciliśmy je do góry nogami. Tym przypadkiem był mały książkowy prezent – przewodnik po Indiach i Nepalu, bardzo szybko przeczytany, a raczej pochłonięty. Przecież zawsze chcieliśmy pojechać do Indii! Do kraju jogi, ajurwedy, pysznego jedzenia i niezliczonych starożytnych pięknych monumentalnych budowli pozostawionych przez dawne cywilizacje, które po dziś dzień są przedmiotem dyskusji współczesnych inżynierów oraz historyków. Po kilku dniach bilety do Indii były już kupione.
Indie południowe – trasa podróży
Wcześniej musieliśmy zmierzyć się z małym dylematem. Jesteśmy ograniczeni czasem. Gdzie jechać, aby nie tylko zobaczyć i odhaczyć, ale też poczuć i zrozumieć Indie. Przecież jest to ogromny kraj, w trzy tygodnie nie da się wszystkiego zobaczyć. Zaczęliśmy wertować książki, przewodniki, internet i zadaliśmy sobie pytanie – co tak naprawdę chcemy przeżyć i zobaczyć? Co jest dla nas najważniejsze? I postawiliśmy na Indie Południowe.
A – Mumbai
B – Aurangabad
C – Ellora
D – Ajanta
Ale zaczynamy od jednej z największych metropolii świata, następnie czeka na nas całkiem dużo porcja kultury i historii. Z Mumbaju pojedziemy do Aurangabadu, bazy wypadowej do buddyjskich i hinduistycznych świątyń wykutych w skałach. Mamy tam dwa dni, zapowiadają się bardzo intensywnie.
E – Kanyakumari
F – Thiruvananthapuram
G – Varkala
H – Kovalam
I – Alappuzha
J – Munnar
K – Koczin
L – Goa
M – Hampi
N – Bangalore
Z Aurangabadu lecimy na samo południe. Pierwszym przystankiem ma być Kanyakumari, najbardziej wysunięty na południe skrawek Indii. Z Kanyakumari planujemy pojechać do Kerali, kolebki jogi i ajurwedy, plantacji przypraw i herbaty, znanej ze świetnej wegetariańskiej kuchni. Chcielibyśmy popłynąć słynnymi kanałami i rzeczkami backwaters, wybrać się na trekking po Ghatach Zachodnich, zdobyć jak najwięcej przypraw, przepisów i kulinarnych inspiracji. Z Kerali pojedziemy na kilka dni na Goa, a następnie do Hampi, stolicy dawnego imperium hinduskiego państwa Widźajanagar. Ostatni przystanek podróży to Bangalore, nazywane indyjską doliną krzemową.
Takie są nasze plany, zobaczymy jak zweryfikuje je indyjska rzeczywistość.
Wszystkie posty z podróży po Indiach:
Indie
Wszystkie przepisy z Indii:
Kuchnia indyjska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Jednak w planach jest Kanyakumari 🙂 Bawcie się dobrze, przywieźcie dużo zdjęć, przypraw i wrażeń!
taki mamy plan Adrian 🙂 Przypraw przywieziemy tyle, ile damy radę upchać do plecaków!
Już nie mogę się doczekać zdjęć z podróży, podróż na pewno dostarczy niesamowitych wrażeń:)
Udanego wyjazdu!
Udanej podrozy!