„A nie dałoby rady napisać tak na oko ile was kosztują te podróże?” zapytał jeden z naszych czytelników. Jasne, że dałoby radę. Przecież pieniądze to jeden z istotniejszych czynników wpływających na kierunki i sposób podróży. Jak więc podróżować i nie zbankrutować?
Nie ważne gdzie jedziemy – czy do drogiego czy do taniego kraju, zawsze szanujemy nasze ciężko zarobione pieniądze. W końcu im mniej wydamy, tym więcej zostanie nam na kolejne podróże i krótkie wypady. Z drugiej strony jedziemy przecież po to, żeby poznać dany kraj, kuchnię, kulturę, religię czy obyczaje. Być może już nigdy tam nie wrócimy lub wrócimy po wielu latach, więc trzeba czerpać z podróży, jak i z życia, jak najwięcej. A to też potrafi kosztować. Mamy kilka zasad podróżowania, które pozwalają nam zachować złotą proporcję w wyjazdowym budżecie.
1. Jesteśmy elastyczni
Planując podróże nie ograniczamy się do konkretnego terminu, a nawet więcej – nie ograniczamy się do jednej destynacji. Często jedziemy wtedy, kiedy są tanie loty i tam gdzie są tanie loty. Ograniczanie się do konkretnego terminu może sprawić, że bilety będą kosztować o połowę drożej. Nie robi nam różnicy czy wylecimy 10 czy 18 lutego. Szukając lotów patrzymy na wyszukiwarki (skyscanner czy kayak, śledzimy też fly4free.pl, mlecznepodroze.pl czy tanieloty.com.pl) i sprawdzamy, w jakie dni czy miesiące są najtańsze bilety. W ten sposób upolowaliśmy tani bilet do Sajgonu – jednego dnia był o połowę tańszy niż w pozostałych terminach. Różnica wyniosła około 1 000 zł za osobę. Mamy też swój ranking miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić. W tym roku prawie kupiliśmy bilety do Tajlandii i Birmy, ale w międzyczasie pojawiły się fajne loty do Indii, do których przecież też chcieliśmy bardzo polecieć. Nie zastanawiając się długo kupiliśmy bilety do Indii. I półtora miesiąca później już w nich byliśmy.
2. Unikamy szczytu sezonu
To jest chyba oczywiste. W szczycie sezonu ceny wszystkiego idą ostro w górę. Jest nie tylko drogo, ale też tłoczno. Staramy się wybierać inne terminy, najchętniej końcówki lub przełomy sezonu, kiedy jest już tanio i relatywnie pusto, a pogoda ciągle dopisuje. W ten sposób można obniżyć np. koszty noclegów o 20-40% i mieć gratis spokój czy zdjęcie bez dzikiego tłumu turystów.
3. Podróżujemy multicity
Aby zaoszczędzić czas (w naszym przypadku każdy dzień urlopu się liczy) i pieniądze oraz jak najwięcej zobaczyć staramy się przylatywać i wylatywać z innych miejsc lub jechać innymi trasami. W przypadku podróży do Indii przylatywaliśmy do Mumbaju i wylatywaliśmy z Bangalore, do którego mieliśmy blisko z Hampi. Powrót z Hampi do Mumbaju zająłby nam dodatkowe 1-2 dni i doszedłby do tego koszt biletów na pociąg lub samolot oraz noclegu w Mumbaju. Podobnie zrobiliśmy w przypadku podróży Wietnam-Kambodża-Tajlandia – polecieliśmy do Sajgonu i wróciliśmy z Bangkoku. Wiadomo, że nie zawsze da się tak zrobić – w przypadku podróży do Gruzji sensowne cenowo były loty tylko do i z Kutaisi, ale wtedy kombinowaliśmy z trasą, tak, aby nie jechać tymi samymi odcinkami.
3. Korzystamy z promocji
Nie boimy się promocji, zwłaszcza tych lotniczych, bo często jest to największa pozycja w wyjazdowym budżecie. Do Gruzji kupiliśmy bilety w urodzinowej promocji Wizzaira dwa w cenie jednego. Zamiast 1500 zł zapłaciliśmy za nie 750 zł w świetnym czerwcowym terminie – 10 dni na miejscu i tylko 4 dni urlopu, bo zahaczyliśmy o Boże Ciało. W Bangkoku spaliśmy w dobrym biznesowym hotelu za 1/4 ceny – zamiast 200 zł zapłaciliśmy za nocleg 50. Akurat, kiedy szukaliśmy noclegu była jednodniowa promocja w Agodzie. Do Portugalii znaleźliśmy hot last, czyli bilet lotniczy + tygodniowy pobyt w apartamencie w kompleksie domków nad oceanem (sypialnia, łazienka, kuchnia, salon i wielki taras z grillem) na początku sezonu kosztował nas niecałe 800 zł od osoby, miesiąc później ceny zaczynały się od 3000 zł za osobę. I był to jeden z naszych najlepszych i najtańszych wyjazdów.
4. Poznajemy lokalne ceny, oszustwa i zwyczaje
Co kraj to obyczaj i inne ceny dla turystów. Aby móc się targować, trzeba mieć punkt odniesienia i znać lokalne ceny. Zawsze jak przyjeżdżamy do nowego miejsca orientujemy się ile powinien kosztować przejazd rikszą, busem czy jedzenie na mieście. Wypytujemy się lokalnych nie tylko o ceny, ale także rekomendacje, co warto, kiedy zrobić, a co nie, to też może zaoszczędzić czas i pieniądze. Przed wyjazdem czytamy inne blogi i wypytujemy znajomych. Dzięki temu wiedzieliśmy, że na promie z Wietnamu do Kambodży doliczają sobie opłatę manipulacyjną za załatwienie wizy w wysokości 5$ od osoby. Jako jedyni na pokładzie podziękowaliśmy za pośrednictwo i podeszliśmy do strażników sami – zamiast 60$ zapłaciliśmy 50$. W Bangkoku w taksówkach prosiliśmy o włączenie parkometru. Z jednej taksówki zostaliśmy z tego powodu wyrzuceni. Poszliśmy do innej i zamiast 10$ zapłaciliśmy za przejazd 2,5$. Czasami warto też odstawić scenkę złego i dobrego policjanta. Zaczęliśmy się kłócić i wymieniać przeróżne argumenty czy tego potrzebujemy czy nie. W ten sposób kupiliśmy laser w Bangkoku za 350 Bathów zamiast 1000. Grosz do grosza i w kilka tygodni uzbiera się całkiem niezła sumka. Poza tym chyba nikt nie lubi być robionym w bambuko.
5. Patrzymy na opinię, a nie cenę noclegu i śpimy u ludzi
Jadąc do Gruzji nie mieliśmy zarezerwowanego żadnego noclegu. Nie wiedzieliśmy czy uda nam się pierwszego dnia dotrzeć do Swanetii, nie rezerwowaliśmy więc pierwszej nocy. Nocleg znajdowaliśmy najczęściej z polecenia i najlepiej u ludzi z jedzeniem – wtedy dzienny budżet za osobę zamyka się w niecałych 60 złotych na dobę w bardzo dobrych warunkach. W dodatku wspieramy lokalnych ludzi a nie przedsiębiorstwa. Na Słowacji spaliśmy w kwaterach z aneksem kuchennym za 7 euro za osobę w pokoju 2 lub 3 osobowym. W Indiach nasz najtańszy nocleg kosztował 20 zł za dwie osoby. Za 35 zł znaleźliśmy w Varkali świetny domek bambusowy tuz przy klifie z łazienką i małym tarasem. W przypadku Indii najważniejszym kryterium była czystość i za czystość mogliśmy zapłacić więcej- pod tym kątem przeglądaliśmy opinie ludzi na internecie. W Siem Reap świetną i niedrogą miejscówkę poleciła nam koleżanka, homestay w Delcie Mekongu znaleźliśmy na azjatyckim blogu – tych miejscówek nie znaleźlibyśmy pewnie na miejscu, a już na pewno nie na bookingu. Warto słuchać i pytać ludzi. Dobrą alternatywą jest też spanie w pociągach, ponieważ zaoszczędza Tobie czas i pieniądze – w Indiach i Gruzji spędziliśmy w nich kilka nocy.
6. Jemy na ulicy i tam, gdzie jedzą miejscowi
Na ulicy, na lokalnych bazarach i w miejscach nie dla turystów jemy z dwóch powodów – bo jest najczęściej najlepiej i dużo taniej. Najlepszy pad thai jest na straganie. Jedyne problemy żołądkowe w Tajlandii mieliśmy po posiłku w restauracji. Tam jada dużo mniej ludzi i paradoksalnie składniki nie są tak świeże jak te na ulicy. Mimo barier językowych, zawsze staramy się pytać miejscowych gdzie jedzą i gdzie można dobrze zjeść. W Forcie Koczin na tyłach komercyjnych knajp i sklepów zjedliśmy najlepsze masala dosa poleconą przez kierowcę rikszy. Posiłek kosztował nas dwa złote za dwie osoby.
Ile, więc kosztują nasze podróże?
Możemy pokazać na przykładzie trzech wyjazdów z tego roku.
Gruzja
10 dni w Gruzji w czerwcu kosztowało nas około 1500 zł za osobę ze wszystkim – noclegami, przelotem, jedzeniem, transportem po kraju.
- Bilety lotnicze to koszt 750 zł, 1 bagaż rejestrowany 300 zł
- Za dwójkę płaciliśmy średnio 50-60 zł bez wyżywienia, a około 110 zł z jedzeniem
- Ceny marszrutki wahały się od 20 do 30 zł za osobę
- Pociąg z Batumi do Tbilisi kosztował nas 60 zł na osobę
- Wejście do delfinarium w Batumi 20 zł
- Kolacja w knajpie z winem – 20 -30 zł za dwie osoby
Co zobaczyliśmy podczas tej podróży? Zajrzyj tutaj: Gruzja
Indie
Suma wydatków na 24 dni w Indiach to 5 000 złotych za osobę. Jeżeli nie zdecydowalibyśmy się na Yoga Retreat na Goa a na zwykły domek bambusowy oraz na domek na drzewie na plantacji przypraw w Munnarze, to cena zbliżyłaby się do 4 000 zł. Ale przecież nie pojechaliśmy tam oszczędzać – za fajne rzeczy zapłacimy.
- Bilet lotniczy Warszawa-Mumbaj, Bangalore-Warszawa – 2 000 zł (można kupić trochę taniej)
- Bilet lotniczy z Aurangabadu do Thrivandrum – 360 zł (da się kupić dużo taniej, jeżeli rezerwujecie wcześniej)
- Pociągi Mumbaj-Aurangabad, Koczin-Margao, Margao-Hospet, Hospet-Bangalore – 175 zł (cena zależy od klasy, można jechać taniej lub drożej od podanej kwoty)
- Noclegi – 1300 zł, część w cenie miała śniadanie, ale 540 kosztowały 3 noclegi + pełne wyżywienie+yoga w Yoga Retreat na Goa oraz 325 za trzy noce domek na drzewie + śniadania+ yoga w Munnarze, czyli za 6 noclegów zapłaciliśmy 865 zł, za pozostałe 435 zł (dwie noce spędziliśmy w pociągu). Gdyby nie te dwa miejsca, pewnie zamknęlibyśmy się w 700- 800 zł za noclegi w przyzwoitych warunkach.
- Sesja yogi w szkole yogi – od 10 do 20 zł
- Wejście do świątyń w Ellorze lub Ajancie – 13 zł
- Autobus z Koczinu do Munnaru (120 km) – 5 zł
- Masaż – 20 – 30 zł w Hampi, od 50 zł w Kerali
- Obiad w miejscowej knajpie – do 10 zł za osobę, w Varkali za kawał ryby z ryżem i sałatką płaciliśmy kilkanaście złotych, najadaliśmy się nim oboje
- Wypożyczenie motorka w Hampi – 7,5 zł za dzień
Co zobaczyliśmy podczas tej podróży? Zajrzyj tutaj: Indie
Słowacja
Przedłużony weekend na Słowacji kosztował 350 zł za osobę.
- Pokój dwuosobowy z dzielona łazienką i kuchnią kosztuje 7 euro za osobę. Jeżeli przyjechalibyśmy na tydzień, to zapłacilibyśmy 6 euro
- Wejście do Słowackiego Raju 1,5 euro
- Wejście na 3h na termy w Vbrovie – 9 euro
- Posiłek w lokalnej knajpie – do 5 euro
- Piwo w knajpie – zazwyczaj poniżej 1 euro
- Zupa w schroniskach 1,5-3 euro, danie główne w schroniskach 7-10 euro
- Benzyna – 100 zł
Co zobaczyliśmy podczas tej podróży? Zajrzyj tutaj: Słowacja
Inne posty, w których znajdziesz informacje o kosztach podróży:
- Mini kamperem dookoła Islandii – ceny i trasa podróży
- Bazylikata samochodem, czyli road trip z Bari do Neapolu – trasa i koszt podróży
- Isle of Skye, wyspa jak z bajki. Nasze najpiękniejsze miejsca i koszt podróży.
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
My bylismy w Gruzji na 14 dni w szczycie sezonu (sierpien2014) i na dwie osoby wynioslo nas 3700zl za wszystko. Udalo nam sie zlapac okazje, bo za bilet w obie strony warszawa batumi batumi warszawa z bagazem rejestrowanym 20kg plus podreczny 5 kg czarterem z lotniska Chopina zaplacilismy od osoby 450zl.
Czyli wyszło podobnie jak u nas! Pozdrawiamy!
1500 zł za Gruzję na tyle dni – myślę, że super opcja 😉
takie są ceny jak się jedzie na własną rękę 🙂 Niebiańskie podróże
Wiem coś o tym 😉
Jesteście niesamowici!!! Podziwiam za odwagę nie dość że macie rewelacyjne, tanie podróże to pewnie mnóstwo przygód!
Szacun!!!
dziękujemy! I zamiast podziwiać, ruszaj w podróż 🙂 Kinga Szymańska
Ja stosuję w takich zestawieniach ceny przeliczonej na: zł/osobę/tydzień
Daje to możliwości porównania różnych tras, przy czym mam świadomość, że przy krótkich wyjazdach dojazd/dolot jest stosunkowo droższy. A na dodatek wrzucamy w to wszystko do wydaliśmy w okresie wakacyjnym – nawet prezenty czy wino które zazwyczaj kupujemy na Węgrzech wracając z południowego-wschodu Europy.
I tak:
Wyjazd do:
Gruzji i/lub Armenii to ok.: 1250zł/os/tydzień (zot)
Ukraina z Krymem (przed agresją Rosji) 1250 (zot)
Węgry / Czechy / Słowacja.: 1500-1600(zot)
Dania: 2300 (z uwzględnieniem darmowych noclegów 😉 )
Malta: 2800 (zot)
Miłego dnia
W.
Drodzy Natalio i Łukaszu,
cieszę się bardzo ,że miałam okazję Was poznać osobiście. Wasz blog jest rewelacyjny:) na pewno będę tu zaglądać i polecać innym. Napisany jest świetnie- czyta się go z ogromną przyjemnością, a przy okazji dowiaduje się wielu interesujących rzeczy na temat podróży i kuchni. Super:))) Tak trzymać.:) Na pewno spotkamy się na innych warsztatach:) Życzę powodzenia .Pozdrawiam cieplutko
Ania
Dziękujemy pięknie za przemiłe słowa! Staramy się wkładać w bloga dużo serca, bo po prostu uwielbiamy podróżować i smacznie zjeść. Nam także było bardzo miło się poznać i do zobaczenia w równie apetycznych i przyjemnych okolicznościach 🙂
Pozdrawiamy, Natalia i Łukasz
Fajnie, że odkrywacie karty 🙂 Dla wielu podróż jest synonimem rozpusty i rozrzutności pieniędzy. Ja od pewnego czasu cieszę się z faktu zaoszczędzenia każdego możliwego grosza (centa)…
Nie jest sztuka wydać jak najwięcej i się tym chwalić, sztuką jest zapłacić rozsądnie i mieć naprawdę dobre warunki, jak i widoki. Często oznacza to, że trzeba trochę czasu poświecić na szukanie, a drogie nie znaczy najlepsze, po co karmić EGO, które i tak ciągle jest nienasycone i ciągle chce więcej 🙂 Szanujemy swoje pieniądze i staramy się je inwestować jak najlepiej 🙂 pozdrawiaMY!