1362 m nad poziomem morza. Ta liczba nie robi wrażenia, ale stojąc na szczycie Szrenicy lub patrząc na na jej szczyt górujący nad Szklarską Porębą myślisz, że to nie możliwe. Ktoś się musiał pomylić, kiedy robił pomiary. Szrenica musi być wyższa. Po chwili stwierdzasz, że liczby przecież nie są ważne. Rozglądasz się wokół i jesteś pod wrażeniem jej piękna oraz roztaczających się wokół widoków. Jeżeli masz szczęście i dopisze Tobie pogoda, ujrzysz Kotlinę Jeleniogórską i czeskie Karkonosze. Wtedy naprawdę jest na co patrzeć.
Panuje tutaj mikroklimat alpejski i zazwyczaj jest chłodniej niż w Tatrach, a prawdopodobieństwo halnego jest zdecydowanie mniejsze. Ale nam pogoda tym razem postanowiła płatać figla. W ciągu niespełna tygodnia zaliczyliśmy kilka pór roku. Zaczęło się od przyjemnego zimna i śniegu, ale dzień później przyszedł halny i w ciągu jednej nocy zrobiła się wiosna. Zamiast śniegu ujrzeliśmy rano zieloną trawkę. Wiosna uciekła równie szybko, jak się zaczęła. Po dwóch dniach zapanowała sroga zima. Kilkadziesiąt centymetrów śniegu, ślizgawica, samochody tańczące na ulicach, zakładanie łańcuchów szybko opanowaliśmy do perfekcji.
Na Szrenicę można wejść, ale większość osób wybiera łatwiejszą opcję. W kolejce do wyciągu tłumy. Narciarze, snowboardziści i piesi turyści przepychają się między sobą i jedni frustrują drugich. Pierwsza cześć wyciągu wlecze się dobre 20 minut. Na jednej kanapie mieszczą się tylko dwie osoby, trzeba odstać swoje. Potem szybka przesiadka i kolejne kilkanaście minut na wyciągu. Wieje niemiłosiernie.
Ten wiatr to przekleństwo Szrenicy. Pomimo świetnego klimatu i dużych opadów wiatr zrzuca śnieg z wyższych partii zboczy. O otwarciu wszystkich nartostrad mogliśmy zapomnieć. Śnieg pada kolejny dzień, a na górnych częściach nartostrad pokrywa śnieżna wcale się nie zwiększa. 30 cm – ta liczba nawet nie drgnie. A tutejsze stoki to skała pokryta kamieniami. Potrzeba prawie metra śniegu, aby dało się bezpiecznie jeździć.
Kilkanaście km tras, a otwarty jest jedynie półtorakilometrowy Puchatek. Przyjemna trasa do nauki, ale ciężko się tu rozpędzić. Do tego te kolejki do wyciągu. Z bólem patrzmy na nieruchomy 8-osobowy wyciąg, który pewnie szybko mknie na Lolobrygidę, najpiękniejszą trasę na Szrenicy ciągnącą się przez 4,5 km. Codziennie rano sprawdzamy czy może jednak spadł w nocy metr śniegu i Lolobrygida jest otwarta. Po czym ze smutkiem pakujemy się do samochodu i uciekamy do Czech, kilkanaście kilometrów dalej, w Harrachovie, jeździ się świetnie. Do tego jest taniej.
Po zejściu ze stoku miła niespodzianka. Szklarska Poręba, w przeciwieństwie do sąsiedniego Karpacza, nie zachłysnęła się komercją. Wiadomo, jak wszędzie są stragany z oscypkami czy skórami, ale nie przytłoczyły one miasteczka. Reklamy i billboardy nie atakują na każdym kroku, jak to ma miejsce w Zakopanem. Szklarska Poręba Dolna, w której się zatrzymaliśmy, wręcz emanuje ciszą i spokojem. Wieczorami przedzieramy się polem z naszego Orlego Gniazda do gwarnej Izerskiej Chaty na grzane wino i domowe jedzenie. Czujemy się jak w górskim schronisku, a nie knajpce w znanym kurorcie.
Informacje praktyczne:
- Zatrzymaliśmy się w Orlim Gnieździe, jednym z najstarszych budynków w Szklarskiej Porębie. Przyjemne i przestronne pokoje, w każdym pokoju znajduje się zabytkowy kominek. Przemiła gospodyni Bożena chętnie opowiada o historii domu i okolicy. Płaciliśmy za nocleg od 50 zł od osoby, poza sezonem ceny zaczynają się od 35 zł.
- Jeżeli szukacie miejsca na wieczór z atmosferą schroniska, polecamy Wam Chatę Izerską. Dobre, czeskie piwo, grzane wino, domowe jedzenie. Warto spróbować ich popisowego dania – klusków izerskich, których nie zjecie nigdzie indziej.
- W Piechowicach, kilka kilometrów przed Szklarską Porębą, znajduje się Huta Julia. W sklepie firmowym w rozsądnej cenie można kupić piękne, kryształowe kieliszki, szklanki, a nawet żyrandole. O hucie przeczytacie w tym wpisie: Huta Julia – kryształowa perła Karkonoszy
- Jeżeli masz ochotę na odrobinę relaksu, kilkanaście kilometrów od Szklarskiej znajdują się Termy Cieplice. Są całkiem przyjemne, ale woda nie ma właściwości leczniczych. Jeżeli chcesz uniknąć tłumów, przyjedź po 18, wtedy z basenów wychodzą rodziny z dziećmi i robi się luźno i spokojnie.
Wszystkie posty z dolnośląskiego:
Dolnośląskie
Wszystkie posty z Polski:
Polska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie.
O, i taką zimę lubię. Na zdjęciu:)
ooo, moje klimaty 🙂 piękne tereny,szkoda tego braku śniegu do jazdy, ale poradziliście sobie 😀
nie ma innego wyjścia, trzeba sobie radzić w każdych warunkach 🙂
o wow, pieknie!
Niezly widok!
piękne zdjęcia! 🙂
Byłam na Szrenicy w zeszłym roku, ale daleko jej było do tej z Twoich zdjęć! Jednak śnieg jest magiczny 🙂
to zasługa nie tylko śniegu, ale też pięknego słońca 🙂 Tylko jednego dnia były takie widoki!
Przeucodowne widoki 🙂 Zimę lubię właśnie tylko w górach i tylko taką 🙂
Lubimy mróz i lubimy góry! <3
Ziiiimno mi się robiło! 🙂 Ale pięknie!
Jest moc… uwielbiam Karkonosze… :)))
Karkonosze to jest to… uwielbiam… a na Szrenicę ostatnio wchodziłem jesienią…
o każdej porze roku jest piękna!
nie do końca moje klimaty,bo po prostu nie lubię zimy, ale zdjęcia przepiękne; nigdy nie byłam w Karkonoszach ( cudze chwalicie, swego…) może się wybiorę,jak warunki będą bardziej.hhhh kolrowe;-)
My lubimy jeździć w góry o każdej porze roku. Latem w Karkonoszach można nie tylko chodzić po górach, jest też sporo tras rowerowych 🙂
Niezależnie od pory roku uwielbiam góry, na zdjęciach bajkowo. Aż sama żałuje, że Wam się nie udało pojeździć, bo pewnie i relacja byłaby bardziej obszerna, a ja o górskich wyprawach mogę czytać godzinami:)
Och, jak bajkowo! Już nie mogę doczekać się zimy. Ile można siedzieć w ciepełku. Chcę na śnieg! Najlepiej polski taki, jaki na Twoich zdjęciach.
fajnie się ogląda takie widoczki z ciepłego miejsca z kubkiem gorącej czekolady 😉
Pozdrawiam
http://olazplecakiem.blogspot.com/
Uwielbiam Karkonosze 🙂 Byłam kilka lat temu w Karpaczu i chętnie tam wrócę
Karkonosze są piękne zarówno latem, jak i zimą, również chętnie wracamy 🙂