Chatyń położony jest w środku gęstego lasu. Poza nami nie było prawie nikogo, wokół hulał wiatr i prażyło słońce. Z każdym krokiem zbliżaliśmy się do pomnika Jusifa Kamińskiego trzymającego na rękach umierającego syna. Jest on jedną z sześciu osób, które przeżyły masakrę w Chatyniu. Im bliżej byliśmy, tym wyraźniej słyszeliśmy przejmujący dźwięk dzwonków. Do dziś kiedy myślę o Chatyniu, słyszę ich smutny dźwięk wymieszany ze świstem wiatru. Dzwonią co 30 sekund. Według wyliczeń historyków właśnie z taką częstotliwością podczas wojny ginęli Białorusini.
Co wydarzyło się w Chatyniu?
Wszystko zaczęło się 22 marca 1943 roku. W zasadzce w lesie z rąk białoruskich partyzantów zginął kapitan Hans Otto Woellke, dowódca batalionu policyjnego, ulubieniec Hitlera i były mistrz olimpijski w pchnięciu kulą z Berlina. Niemcy zarządzili akcję odwetową. Ślady partyzantów na śniegu prowadziły do Chatynia, niewielkiej wsi położonej kilkadziesiąt kilometrów od Mińska. Kiedy oddział niemiecki zbliżył się do Chatynia, rozpoczęła się wymiana ognia. Po godzinie z wioski wycofali się partyzanci.
Do Chatynia wszedł oddział niemiecki, zapędzono wszystkich mieszkańców do stodoły i podpalono jej dach. Wokół stodoły stali oficerowie z karabinami. Kiedy stodoła się zajęła, a ludzie zaczęli uciekać, otworzono ogień. Zginęło 147 osób, w tym 75 dzieci, najmłodsze miało siedem tygodni. Jusif Kamiński uratował się tylko dlatego, że udawał martwego. Kiedy oddział niemiecki wycofał się z Chatynia, Kamiński usłyszał jęk swojego syna. Wziął go na ręce i wyniósł ze zgliszczy stodoły. Syn zmarł na jego rękach.
Memoriał Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dlaczego Chatyń?
Po zakończeniu wojny w Chatyniu stanął niewielki pomnik. I pewnie stałby tam nadal, gdyby nie decyzja białoruskich władz o wybudowaniu memoriału Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dlaczego wybrano Chatyń? Podczas wojny spalono 619 białoruskich wsi, z czego 186 doszczętnie, był więc jednym z wielu miejsc zbrodni. W wielu z nich bilans ofiar był dużo bardziej tragiczny niż w Chatyniu. Ale tylko nazwa Chatynia, mogła mylić się z Katyniem.
Memoriał rozplanowany został na 50 hektarach na układzie spalonej wsi. Na łące zbudowano 26 betonowych konstrukcji symbolizujących 26 spalonych domów. W każdej z nich na wysokiej betonowej konstrukcji zawieszony jest dzwonek. Co 30 sekund 26 dzwonków wybija żałobny dźwięk niosący się po ogromnej przestrzeni kompleksu. Nie da się obok niego przejść obojętnie. W centralnej części Memoriału wybudowano symboliczne pomniki-mogiły mieszkańców wszystkich 186 wiosek doszczętnie spalonych podczas wojny. W każdej z nich umieszczono ziemię przywiezioną z każdego miejsca zbrodni. Na samym końcu w kwadratowym pomniku rosną trzy brzózki. W miejscu czwartej płonie ogień wiecznej pamięci upamiętniający pomordowanych w latach 1941-45. Szacuje się, że była to 1/4 białoruskiego społeczeństwa.
Wszystkie posty z podróży po Białorusi:
Białoruś
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!