Są takie miejsca, na które wystarczy raz spojrzeć, aby się zauroczyć. Mają to „coś”, co sprawia, że odczuwasz je niezwykle intensywnie i z przyjemnością do nich powracasz. Nie muszą mieć znanych zabytków i budowli, są za to pełne uroku i prawdziwie klimatyczne. Takich miejsc znaleźliśmy w Normandii zaskakująco wiele. Odkrywaliśmy je na każdym kroku, niemalże w każdym zostawaliśmy dłużej niż planowaliśmy. Czas schodził na dalszy plan, pochłaniały nas historie i opowieści pełnych pasji ludzi, sielskie krajobrazy i rozpływające się w ustach smaki. W końcu dojechaliśmy do Honfleur, nazywanego najpiękniejszym portem na normandzkim wybrzeżu. Zupełnie nas to nie nie dziwi.
Honfleur – najpiękniejszy port na normandzkim wybrzeżu
Położone u ujścia Sekwany Honfleur rozsławili francuscy impresjoniści. Kolorowe, wąskie budynki odbijające się w portowej wodzie wraz z rybackimi kutrami kołyszącymi się na falującym morzu to idealnie ulotny plener, obok którego Gustave Courbet, Eugène Boudin czy Claude Monet nie mogli przejść obojętnie. Bywali w Honfluer wiele razy, chłonęli atmosferę miasteczka i przenosili ją na płótno. Przez lata zapewne zmieniło się wiele, ale czar, choć pewnie inny niż za czasów Moneta, pozostał. Budynki nadal mienią się w wodzie, a każdy z nich różni się od sąsiada. W porcie obok nowoczesnych żaglówek cumują rybackie kutry, wzdłuż głównej ulicy Rue Haute rozsiane są małe knajpki i restauracje serwujące ryby, owoce morza i inne lokalne skarby. To właśnie w tych knajpkach z widokiem na port tętni życie pełne smaków i zapachów. Wystarczy jednak odbić w jedną z bocznych uliczek, by znaleźć się w innym, choć nadal typowo normandzkim świecie.
W wąskich uliczkach z tradycyjnymi normandzkimi domami z drewnianymi belkami króluje dostojny spokój, nikt tutaj się nie śpieszy, a życie zdaje się płynąć powoli. Największym zabytkiem Honfleur, nie licząc wspomnianego czaru i atmosfery, jest potężny kościół Świętej Katarzyny, znajdujący się w prawej części portu. To największy drewniany kościół we Francji zbudowany z wolnostojącą dzwonnicą. Przypomina kształtem odwrócony, podwójny kadłub statku, nawiązując do lokalnych, rybackich tradycji. Po drugiej stronie portu, pomiędzy wąskimi uliczkami, znajduje się dawny kościół Świętego Szczepana. Dawny, ponieważ dziś mieści się w nim Muzeum Marynarki. Ale dosyć pisania o zabytkach, przecież nie o muzeach i kościołach chcieliśmy Wam opowiedzieć.
La Fête de la Crevette et de la pêche – doroczny Festiwal Krewetek i Ryb w Honfleur
W Honfleur odbywał się właśnie Festiwal Ryb i Krewetek. Oczywiście nie byliśmy tym zaskoczeni. Planując naszą podróż po Normandii chcieliśmy zobaczyć i poczuć klimat normandzkiego święta związanego z lokalnym jedzeniem, festiwal ryb i krewetek brzmiał znakomicie. Na ulicach przywitały nas gwarne tłumy, zazwyczaj od nich uciekamy, ale tu nam zupełnie nie przeszkadzały. I to nie tylko dlatego, że wtopiły się w atmosferę tego niezwykłego miasteczka. Wszystkich łączyło jedno – jedzenie.
Mało istotne było czy jadłeś w restauracji, stoliku postawionym przy wędzarni, która stała w samym centrum portu, na własnym jachcie, czy po prostu na krawężniku. W powietrzu unosił się zapach wędzonych ryb, smażonych krewetek, a w uszach dźwięczał stukot kieliszków z winem wymieszany z gwarem rozmów i szantami śpiewanymi na pokładach cumujących w porcie jachtów.
Pasażerom jachtów strasznie zazdrościliśmy. Mogli wyjść na brzeg, kupić na jednym ze straganów dorodną i idealnie świeżą rybę lub krewetkę i przyrządzić ją w jachtowej kuchni. Zaskakujące było, że tak wiele stoisk miało w ofercie przede wszystkim świeże ryby i owoce morza. Spodziewaliśmy się raczej festiwalu gotowych do zjedzenia potraw, a nie targu rybnego. Na szczęście było jedno i drugie. Port owiany był zapachami w wędzarni opalanej drewnem. Wędzone ryby wyglądały i smakowały znakomicie. Parę kroków dalej zamówić można było talerze świeżych ostryg. Ale najbardziej obleganym stoiskiem była garkuchnia starszego, stylowego małżeństwa.
Krewetki w cieście smażone w głębokim tłuszczu kusiły zapachami z daleka. Unosił się on wokół wejścia do portu i przyciągał tabuny ludzi, małżeństwo nie nadążało z produkcją smażonych smakołyków. Były tłuste, ale kto by się tym przejmował, skoro smakowały tak obłędnie! Oprócz krewetek w rozgrzanych garach z olejem smażyło się … ciasto piwne. Dosyć zaskakujące w regionie słynącym z cydru i calvadosu. Ale spróbowaliśmy i ciasto piwne. Całkiem niezłe, ale zbyt przesiąknięte tłuszczem, zdecydowanie bardziej smakowały nam jednak krewetki!
Królową dnia była mała, szara krewetka, bardzo popularna w tej okolicy. Stoisk z samą krewetką było co najmniej kilka. Na niektórych sprzedawano także kanapki z małymi krewetkami, oczywiście po ich uprzednim przyrządzeniu. Lokalni mieszkańcy kupowali je kilogramami, widać, że jest to tutejszy przysmak. My akurat tego entuzjazmu nie podzielamy, na normandzkim wybrzeżu znaleźliśmy tak wiele wyśmienitych owoców morza, że mała, szara krewetka nie stała się naszą ulubienicą.
Stoiska z jedzeniem, rybami i owocami morza były częścią festiwalu. Na cały dzień rozplanowane były inne atrakcje – przepłynięcie przez port zabytkowych kutrów czy pokaz umiejętności psów- ratowników wodnych. Nas zainteresował duży biały namiot, w którym szefowie kuchni z tutejszych restauracji prowadzili live-cooking i przyrządzali na żywo degustacyjne porcje prostych potraw, oczywiście na bazie ryb i owoców morza, jak się domyślacie chętnych do degustacji nie brakowało. Można więc było czegoś się nauczyć.
Plaże wokół Honfleur
Honfleur to nie tylko malowniczy port pełen pysznych ryb i owoców morza. To także początek Côte Fleurie, czyli Kwiatowego Wybrzeża. Rozpoczyna się ono w Honfleur i ciągnie się na zachód poprzez słynne Trouville-sur-Mer oraz Deauville aż do Houlgate. Październik nie jest dobrym miesiącem na plażowanie, poza tym będąc w Normandii zdecydowanie woleliśmy skupić się na smakowaniu niż plażowaniu, na plażę zajrzeliśmy więc tylko na chwilę. Całkiem szeroka, choć o tej porze roku pozalewana przez wzburzone morze, i piaszczysta, ale nie to przykuło naszą największą uwagę. Przy wejściu na plażę stał taki oto regał z książkami, chciałoby się, aby inne miasteczka na wybrzeżu, także w Polsce, poszły w ślady Honfleur i zrobiły na plażach takie małe wypożyczalnie książek!
Informacje praktyczne:
- NOCLEG: Spaliśmy w niezwykle klimatycznym Hotelu Bellevue w Villerville (klik!) z pięknym ogrodem i bardzo dobrą restauracją w zimowym ogrodzie. Hotel jest popularnym miejscem na weekendowe wypady wśród Paryżan, lepiej rezerwować go z wyprzedzeniem. Eleganckie i spokojne Villerville położone jest 10 kilometrów od Honfleur (15 minut samochodem) oraz 6 kilometrów od Trouville-sur-Mer (10 minut samochodem), jest więc świetnym punktem wypadowym do obu tych miejsc, położonym nieco na uboczu nad samym morzem.
- TERMIN FESTIWALU: Festiwal Krewetek i Ryb w Honfleur odbywa się co roku w październiku, w 2017 roku odbędzie się w weekend 30 września – 1 października. Wstęp jest oczywiście bezpłatny, festiwal odbywa się na ulicach miasteczka.
- DOJAZD: Po Normandii podróżowaliśmy samochodem wynajętym na lotnisku. Honfleur położone jest 200 km (2 godziny, 15 minut) od podparyskiego lotniska Charle’a de Gaulle’a oraz 180 km (2 godziny, 5 minut) od lotniska w Beauvais obsługującego tanie linie lotnicze.
Wszystkie posty z podróży po Normandii:
Normandia
Wszystkie posty z podróży do Francji:
Francja
Do Normandii pojechaliśmy na zaproszenie Normandy Tourism oraz Atout France – Francuskiej Agencji Rozwoju Turystyki.
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!
Normandia moje marzenie, a festa smakowita!!!
Normandię gorąco polecamy, jest magiczna, i te wspaniałe smaki! Przyznam, że teraz Francja coraz częściej chodzi nam po głowie 🙂
Wystarczyło słowo „krewetki” oraz „festiwal” bym sobie wpisała na listę do odwiedzenia
na pewno by się Tobie spodobało 🙂
Festiwal Krewetek i Ryb? Raj, normalnie raj 😀
Bo Normandia to prawdziwy raj dla smakoszy!
O! A ja ciągle pomijam to miasto!! A tu tak pięknie! :O
oj, to błąd, bo Honfleur jest naprawdę urocze!
Festiwal idealny dla mnie. Normandię mam w planach zwiedzić na starość, może jeszcze wtedy załapię się na ten festiwal. 🙂
witaj, Festiwal jest znakomity. Na Festiwal może się załapiesz ale pytanie czy będą jeszcze krewetki w morzu? 🙂
Normandia zapisała też piękne karty w historii II wojny światowej. Dla tych, którzy się interesują tymi wydarzeniami, niezapomniana będzie wizyta na słynnych plażach – miejscu lądowania aliantów oraz w muzeach (Caen, Bayeux). Myśmy odwiedzili niewielkie muzeum w Arromanches-les-Bains nad oceanem, ale wrażenie było ogromne.
Ciekawym rozwiązaniem noclegowym w Normandii są gospodarstwa agroturystyczne z przemiłymi gospodarzami, pysznymi posiłkami domowymi i oczywiście domowym cydrem, który mi nigdzie tak dobrze nie smakował, jak tam.
Dzięki za te francuskie wpisy, powróciły wspomnienia…
W Normandii skupiliśmy się na jedzeniu, naturze i architekturze, niestety nie starczyło nam czasu Caen, Bayeux i miejsca z II wojny światowej. Mam nadzieję, że jeszcze do Normandii wrócimy, jest ona nie tylko pyszna, ale także niezwykle piękna, zróżnicowana i pełna ciekawych historii. Do dziś pamiętam smak genialnych muli po normandzku, rozpływające się w ustach sery oraz cudowny cydr, coś wspaniałego! Pozdrawiamy serdecznie!
Czy odwiedziliście Państwo jeszcze inne miejsca w Normandii , z których nie ma relacji na blogu- jeśli tak czy będzie można o nich przeczytać?
Tak, odwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc. W Trouville-sur-Mer byliśmy na pięknej plaży oraz na targu rybnym, na którym jedliśmy świetne owoce morza. W Pennedepie odwiedziliśmy producenta cydru i calvadosu Manoir d’Apreval, na miejscu można kupić znakomity cydr. Byliśmy także w Ogrodzie Moneta w Giverny, który bardzo nam się podobał. Pozdrawiamy serdecznie!