Amalfi, Positano i Wybrzeże Amalfitańskie miały być wisienką na torcie na zakończenie road tripu z Bari do Neapolu przez Bazylikatę. Niestety tym razem wisienka okazała się być mało strawna, wręcz niejadalna. Urocze miasteczka zamiast zapierać dech w piersiach doprowadziły nas do granic cierpliwości. Wszystko za sprawą samochodu, dlatego przestrzegamy, nie powielaj naszego błędu i wybierz inny środek transportu.
Najbardziej zabawny w całej sytuacji jest fakt, że zawsze wszystkim radziłam, aby na Wybrzeże Amalfitańskie płynąć statkiem lub jechać komunikacją publiczną. Na własnej skórze przekonaliśmy się jak wiele jest w tym racji. Ale zacznijmy od początku. Nasz road trip przez Bazylikatę kończyliśmy na lotnisku w Neapolu. Ostatnią noc postanowiliśmy spędzić w niedalekiej odległości od lotniska, ale do samego Neapolu nie chcieliśmy wjeżdżać samochodem. Wybrzeże Amalfitańskie było idealnym przestankiem, zwłaszcza, że Łukasz jeszcze nigdy go nie widział. I pewnie jeszcze długo nie będzie chciał go ponownie zobaczyć.
Jak bajkowe Amalfi i Positano doprowadziły nas do szału
Wyjechaliśmy z Salerno na malowniczą drogę łączącą amalfitańskie miasteczka. Toczyliśmy się powoli, pierwsze 20-30 kilometrów pokonaliśmy w około godzinę. Pierwszy przystanek zaplanowaliśmy w Amalfi. Skąpane w promieniach słońca miasteczko wyglądało niezwykle bajkowo. Kopuła kościoła mieniła się z daleka w kolorach pokrywającej ją mozaiki. Miejsca zaczęliśmy szukać kilka kilometrów wcześniej. Wzdłuż drogi ciągnął się sznur zaparkowanych samochodów. Zajęte były miejsca dozwolone i niedozwolone. Nie było ani skrawka ziemi, na którym moglibyśmy zaparkować naszego malutkiego Nissana Micrę.
Dojechaliśmy do publicznego parkingu, prowadził do niego sznur samochodów ze sfrustrowanymi kierowcami. Była godzina 12 w południe. „Nie ma szans na zaparkowanie na żadnym parkingu w Amalfi. Najbliższe wolne miejsca są w Positano.” – usłyszeliśmy. W pierwszym momencie myśleliśmy, że się przesłyszeliśmy. Ale na drugim i trzecim parkingu otrzymaliśmy taką samą informację. „Spróbujemy znaleźć coś za Amalfi”, pomyśleliśmy. Ale do samego Positano nic nie znaleźliśmy poza sfrustrowanymi kierowcami zawracającymi i krążącymi wokół oraz rzucającymi niecenzuralnymi słowami.
Zatrzymaliśmy się na chwilę na światłach awaryjnych przy straganie z cytrynami z widokiem na Positano i domy wspinające się po skalnym wybrzeżu. Pan sprzedający cytryny pocieszał mnie: „My mieszkańcy mamy również ogromne problemy z miejscami parkingowymi. Tu nie ma infrastruktury, która mogłaby obsłużyć takie tabuny turystów. Te sznury samochodów zaparkowane wzdłuż drogi pomiędzy miasteczkami to samochody obsługi hoteli i restauracji. Dla nich nie ma miejsc parkingowych w miasteczkach, tu metr ziemi kosztuje co najmniej 10 000 euro”.
Wjechaliśmy do Positano. Parkingi wypchane do granic możliwości są tu niemalże na każdym rogu. Samochody poukładane jak puzzle, zostawiasz samochód, oddajesz kluczyki, informujesz orientacyjnie na ile godzin zamierzasz go zostawić, obsługa parkuje samochód w odpowiednim miejscu całej układanki. Przyjemność ta kosztuje 5 euro za godzinę. Dla porównania shuttle bus z Ageroli na wybrzeże w dwie strony 10 euro od osoby.
Kilka chwil po tym jak udało nam się zaparkować nad Positano pojawiły się czarne chmury, ale deszcz wcale nie rozwiązał problemu. Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, które zwolniły się na ponad 20 kilometrowym odcinku wybrzeża. Sytuacja parkingowa nie polepsza się wraz z pogorszeniem się pogody. Ludzie przestają się wtedy poruszać między miasteczkami i blokują te nieliczne przecież miejsca parkingowe.
„To nie jest miejsce do jazdy samochodem, wszystkim radzę, aby zostawili samochód i jechali autobusem” potwierdziła właścicielka B&B, w którym się zatrzymaliśmy. „Tak jest od marca/ kwietnia do września/października. Ale wyobraźcie sobie co dzieje się tu w lipcu i sierpniu, wtedy jest najgorzej!”. Nie, nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić, skoro w kwietniu była taka katastrofa. Dlatego jeśli planujesz jechać do Amalfi lub Positano samochodem, zastanów się dwa razy, czy nie lepiej będzie wybrać inny środek transportu i skupić się na pięknych widokach, a nie poszukiwaniu miejsca do zaparkowania.
Informacje praktyczne:
- Spaliśmy w Ageroli w A 2 Passi Dagli Dei, miejsce jest bardzo przyjemne z wyśmienitym śniadaniem, bardzo polecamy. Agerola jest świetnym punktem wypadowym, jeżeli wybierasz się w te okolice na kilka dni. My mieliśmy jedną dobę. Miasteczko leży na malowniczym szlaku Sentiro dei Dei, którym w 4 godziny dojdziesz do Positano.
- Z Ageroli kursują autobusy do najbardziej znanych miasteczek, cena biletu to 10 euro w dwie strony. Dla porównanie godzina na parkingu w Positano kosztuje 5-7 euro, na miejscu parkingowym na ulicy 3 euro.
- Miejsca parkingowe na ulicy mają dwa kolory – niebieskie są dla turystów i kosztują 3 euro za godzinę. Żółte zarezerwowane są dla mieszkańców i pracowników. Nie radzimy parkować na żółtych, w dwóch miejscach widzieliśmy policję wlepiającą mandaty za postój na żółtym miejscu.
- Autobus i statek to najlepsze środki komunikacji po Wybrzeżu Amalfitańskim.
Wszystkie posty z podróży do Włoch:
Włochy
Wszystkie przepisy z Włoch:
Kuchnia włoska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Dlatego my Amalfi przejechaliśmy rowerem 😉 to też był wyczyn ale korki przynajmniej wymijalismy 😉 a nocleg darmowy…chociaż znaleźć takie miejsce to był cud
wow, ale miejscówka! kojarzymy ten zakręt, turlaliśmy się tam w korku 🙂 znalezienie miejsca parkingowego tego dnia było podobnie trudne! Fajna fota i wspomnienia! Pozdrawiamy!
Ja byłem we wrześniu i było znośnie zaś wrażenia niezapomniane
również byłam jesienią i było bardzo przyjemnie, ale nigdy wcześniej nie byłam samochodem, to był pierwszy raz i pewnie ostatni, pozdrawiamy!
Też przemierzyłem trasę dwukrotnie w tym wieczorem prawie 6 godzin bo były festyny w tym niesamowity pokaz sztucznych ogni z za u góry… wrażenia były tak niesamowite że nawet cieszyłem się bo mogłem jako kierowca więcej zaobserwować a jako fan starej włoskiej motoryzacji spotkać mnóstwo kultowych modeli aut..
Choć jedna droga choćby najpiękniejsza mogła wykończyć..na szczęście szok i radość zrekompensowały mi te trudy
droga nie była największym problemem, najbardziej frustrujące było mijanie tych wszystkich pięknych miejsc i brak możliwości zaparkowania…. udało się w końcu w Positano, po tylu kilometrach i po niewiarygodnej liczbie bajkowych widoków widzianych zza szyby samochodu! A mogliśmy przypłynąć statkiem i nie byłoby problemu!
Te same flustracje jak w całych Włoszech brak możliwości zobaczenia tego wszystkiego ..ale życia nie starczy na Włochy..
oj na pewno nie starczy, tyle tam pięknych miejsc i wspaniałych smaków, ale próbujemy od lat i będziemy próbować cały czas! Im więcej próbujemy, tym większy mamy niedosyt <3
Piękne miejsce, nigdy tam nie byłem i nawet nie słyszałem o nim (ze swojego zaścianka 😉 ). Co do dojazdu – cóż, wisienki mają pestki i trzeba o tym zawsze pamiętać, żeby sobie zębów nie połamać. Ciekawy blog! Pozdrawiam!
Dziękujemy za miłe słowa! Wisienki mają pestki a róże kolce, nie można o tym zapominać podczas podróży i podróżniczych opowieści, dlatego też przestrzegamy, aby nie popsuć sobie jedną rzeczą pięknych wakacji! Pozdrawiamy serdecznie!
Ja też miałam okazję na własnej skórze przekonać się, że samochód + włoskie miasta = nic dobrego. Jeżeli jedziemy samochodem do Włoch, to jeśli tylko się da zostawiamy go w miejscu naszego zamieszkania i dalej podróżujemy pociągiem i komunikacją miejską.
Również bardzo lubię jeździć pociągiem po Włoszech, w sumie pociągiem zjechałam je wszerz i wzdłuż. To jest świetny środek transportu zwłaszcza pomiędzy większymi miastami i bardziej znanymi miejscami. Są jednak regiony jak na przykład Bazylikata, w których lepiej poruszać się samochodem, tylko wtedy masz szansę zobaczyć wszystko w rozsądnym przedziale czasowym. Pozdrawiamy serdecznie!
W marcu na przystanku autobusowym w Amalfi kłębił się tłum chętnych – kierunek Sorrento. Była niedziela, po południu, dla nas ciężkie chwile, bo byliśmy umówieni w Sorrento, a wizja prawie dwóch godzin w tłoku nie była zbyt pociągająca. Sporo pasazerów w autobusie stało, ale okazało się, że większość wysiada w Positano. Więc jednak los nam sprzyjał. Za to do i z Ravello nie było specjalnego ruchu. Ale to była ostatnia dekada marca.
Autobus dokonywał cudów mijając koszmarny sznur samochodów stojących, jadących, trąbiących. Cofał się na zakrętach, podjeżdżał na milimetry, brrr. Współczuję Wam tego doświadczenia. Kilka razy we Włoszech, patrząc z okien autobusu, miałam odczucie, że na miejscu tych biedaków za kierownicą zostawiłabym w diabły samochód na środku ulicy i poszła sobie daleko…
Pozdrawiam i życzę udanego następnego razu, czymkolwiek.
M
Komercyjne ale piękne miejsce.
Bez dwóch zdań piękne, ale warto mówić także o ciemnych stronach pięknych miejsc, pozdrawiamy!
Po przeczytaniu naglòwka Pani artkykulu pomyslalem z zaciekawieniem còz sie Panstwu stalo, ze tyle zlosci….a po przeczytaniu go krecilem glowa z niedowierzaniem…bywam tam bowiem dosc czesto sam lub ze znajomymi wsròd nich ròwniez i Polacy , mnie osobiscie zdazylo sie, ze pròbowali mnie okrasc w autobuscie jadacym do Pompejòw, ale portfel, ktòry mi ukradli sluzyl tylko za przynete nie bylo tam pieniedzy, wiedzac o kradziezach bylem ostrozny i uwazalem, a jednak w mistrzowski sposòb udalo im sie go wyciagnac, ze ani sie spostrzeglem. Bylem zly a jednoczesnie zadowolony, dalem sie nabrac na stary sposòb napierania duza , twarda waliza na podròzujacego przy kasowniku Ja od czasu do czasu zabieram glos w sieci na temat wyjazdòw w nasze strony i odradzam z wielu wzgledòw podròz samochodem bo wiem co sie dzieje nie tylko na wybrzezu, ale i w duzym miescie Salerno, tam tez z parkowaniem jest trudno i mozna jak Pani to okreslila dostac szalu. Ale dobrze byloby spojrzec na te sprawy troche z innej strony zanim zacznie sie wyzywac Wlochòw od glupiego, niezorganizowanego narodu, ktòry sciaga z turystòw nie zapewniajac im nawet parkowania. A niestety bylem juz swiadkiem takich scen. Otòz teren jest wysoce sejsmiczny, polozony miedzy gòrami a morzem nie ma wiec miejsca na budowanie, nie ma miejsca na parkowanie, choc widzi sie budowle doslownie na stokach gòr , ale te sa w wiekszosci nielegalne a nawet sa domena camorry. Ponadto sama Pani uprzedzala, ze lepiej dostac sie na wybrzeze Amalfi pociagiem i lub autobusem. Mozna i pociagiem przynajmniej do pierwszego pieknego, a niestety malo odwiedzanego przez Polakòw i chyba najtanszego miasta na polwyspie Vietri sul mare. Ale najpiekniejsza wycieczka, ktòra w koncu nie jest zbytnio droga biorac pod uwage ceny parkowania i zlosc z nimi zwiazana jest podròz promem, wygodna i szybka z Salerno do Positano czy Amalfi wymieniajac , tylko te dwa glòwne miasta docelowe. W drodze powrotnej najlepiejj autobusem zaplaci sie duzo mniej, nie trzeba sie martwic, ze ktos otrze samochòd ani zbytnio uwazac na zakretach. Niestety podròz nalezy zawsze a szczegòlnie u nas planowac z glowa. Kiedy ide na popoludniowa kawe do znanej mi kawiarni i wdam sie w rozmowy z miejscowymi ( ja jestem ex miejscowy )ci zawsze mi mòwia by nie jechac na wybrzeze w weekendy bo ludzi co niemiara…no wlasnie juz w lipcu w miescie Sorrento z pociagu przybywajacego z Neapolu wylewaja sie doslownie tlumy turystòw, z pociagu nie z samochodòw bo tam parkowanie ma ceny astronomiczne . W sierpniu jest jeszcze gorzej, miejsce moze sie znajdzie zima, ale wtedy nie chodza promy. Czyli uniknelaby Pani szalu, gdyby zastosowalaby sie Pani do wskazòwek poznanych juz wczesniej…pani Merkel przyjezdza w nasze strony rokrocznie kiedy ? W kwietniu! W razie pytan albertosponza@yahoo.it
Aktualnie ( kwiecień 2019) jestem w Salerno. Wczoraj i przedwczoraj zwiedzałam Amalfii i Positano . Chyba mam szczęście bo takich tłumów i korków nie widziałam ! Fakt że na wąskich i krętych drogach jeździ się wolno ale nie stałam nawet przez chwilę. Parkingi były dostępne , nie w wielkich ilościach ale jednak bez problemu zaparkowałam. Dopóki nie doczytałam , byłam przekonana ze zdjęcia z posta były robione w szczycie sezonu a nie w kwietniu . Nie wiem z czego to wynika ale naprawdę nie mogę narzekać na tłumy. Może to kwestia tego że za kilka dni są święta – najwiecej ludzi widziałam pod galerią handlową , gdzie już na drodze dojazdowej był korek :).
Tlumow nie ma bo sezon zaczyna sie u nas na Wielkanoc. Moze zauwazyla Pani ceny parkingow sa czy byly od pazdziernika niskie…..bo jestesmy poza sezonem , a w sezonie mozna dostac zawrotu glowy od ich wysokosci….
Witaj! Piękna podróż, cudowne zdjęcia, na pewno tam pojadę:-) Czy to prawda, że na plażach w Amalfi i Positano słońce zachodzi już około 17:00? Nawet w lipcu? Będę wdzięczna za odpowiedź.
W lipcu w Positano i Amalfi słońce powinno zachodzić po 20.30, pozdrawiamy!
Czy warto jechać tam w kwietniu? Czy jest zbyt zimno, aby cieszyć się w pełni tym wyjazdem? 🙂
To zależy czego oczekujesz. W kwietniu jest zazwyczaj kilkanaście stopni, może być nawet 20 stopni, może też się trafić troszkę gorsza pogoda. Na pewno nie ma upałów i największych tłumów, więc zwiedzanie powinno być przyjemne. Natomiast jeżeli nastawiasz się na kąpiele w wodzie i opalanie, to może być za zimno. Jadąc w kwietniu warto sprawdzić kiedy wypadają święta wielkanocne, podczas Wielkanocy na pewno będzie dużo ludzi. Pozdrawiamy serdecznie!
A jak jest w listopadzie?
Nie byliśmy w listopadzie, ale wtedy powinno być spokojniej. Jeżeli będziesz poruszał się po tej okolicy samochodem w listopadzie, daj znać jakie są Twoje doświadczenia 🙂
Vietri sul Mare było nasza stacja wypadowa do Amalfi i Positano w zeszłym 2022 roku..W pierwszy dzień popłynęliśmy tam stateczkiem, zaś w następnym dniu wypożyczonym samochodem.Był początek października, ale było cieplo i turystów tez było niemało. Nie było jednak problemu z zaparkowaniem samochodu, a i miejsc w restauracjach tez nie brakowało. Wybrzeże Amalfi jest cudne i mam nadzieje tu powrócić.
W takim razie mieliście dużo szczęścia z parkowaniem 🙂 Potwierdzamy, że wybrzeże jest piękne i my także tam wrócimy!