Czy zdarzyło Wam się być w tym samym momencie jednocześnie w górach i nad morzem? Choć wybrzeże Bazylikaty liczy zaledwie 30 kilometrów, znajduje się na nim jedno z najpiękniejszych miejsc w tym niezadeptanym jeszcze włoskim regionie. Maratea ma nie tylko góry i wdzierające się pomiędzy nie morze, ale także zabytkową starówkę, urokliwe zatoczki i statuę Cristo Redentore, który góruje nad miasteczkiem na jednym ze skalistych klifów. To jedno z tych miejsc, które zapiera dech i na długo zapada w pamięć. Jeżeli planujecie wyjazd do Kampanii czy Kalabrii, zastanówcie się poważnie, czy na trasie Waszej podróży nie znajdzie się miejsce na Marateę i Bazylikatę.
Maratea – na starówce i w porcie
Maratei nie da się opisać jednym czy dwoma słowami. Moglibyśmy powiedzieć, że to perła wybrzeża Tyrreńskiego czy też magiczne miejsce w Bazylikacie. Ale takie słowa to tylko banały. Maratea nie jest ani wymuskana ani komercyjna, jest za to pełna uroku i bardzo ciekawa. W centralnej części starówki kwitnie życie, ale wystarczy się zgubić w jednej z bocznych uliczek, aby trafić na wiekowe domy, które lata świetności mają już za sobą i czekają na nową odsłonę. Na głównej ulicy na starówce jest kilka kawiarni, cukiernia, sklepy pamiętające zamierzchłe czasy oraz rzeźnik, który w lekko zabrudzonym fartuchu stoi przed swoimi drzwiami i obserwuje, co się dzieje na ulicy. Pozdrowi znajomego, zagada sąsiada, z ciekawością spojrzy na turystę.
Tych ostatnich nie ma tu jeszcze tak wielu jak chociażby w miasteczkach na pobliskim wybrzeżu Amalfitańskim. Na tych wąskich uliczkach toczy się życie, turyści są tylko jego częścią, a nie przytłaczającą dominantą. Maratea jest nie tylko zdecydowanie mniej zatłoczona, ale też cały czas zdaje się być autentyczna. Być może za sprawą położenia, a raczej rozłożenia na kilku wysokościach i w pewnych odległościach. Miasteczko nie jest duże, ale bez samochodu ciężko jest się poruszać po Maratei. Kilka kilometrów krętej drogi dzieli starówkę zarówno od portu, stacji kolejowej, plaży, jak i Cristo Redentore.
Trochę inna atmosfera niż na starówce panuje w porcie, który położony jest sporo niżej. Ceny w knajpach rosną dwukrotnie, tu robi się już turystycznie. Sam port nie jest zbyt wielki, to zaledwie kilka przecznic, niewielka keja i kilka-kilkanaście restauracji. Szybko z niego uciekamy, aby zobaczyć statuę Cristo Redentore i odpocząć na jednej z pobliskich plaży.
Jezus z Maratei – statua Cristo Redentore di Maratea
Kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy zdjęcia Cristo Redentore, w pierwsze chwili zawahaliśmy się czy nie przedstawiają Rio de Janeiro. Jak tylko zorientowaliśmy się, gdzie zostały zrobione, wiedzieliśmy, że musimy tam pojechać, i to jak najszybciej. Tak bliskie są nam Włochy i tak późno odkryliśmy to miejsce! Ciężko w to uwierzyć, że o Maratei, jak i samej Bazylikacie, mówi się głównie w kontekście Matery.
Już wjazd na górę jest porywający. Do Cristo Redentore prowadzi kręta droga na betonowych estakadach, która owija się wokół zbocza klifu jak serpentyna. Pokonywaliśmy ją kilka razy w ciągu dnia, o wschodzie i zachodzie słońca, za każdym razem podziwiając widoki równie mocno. Kiedy stajesz u stóp statui i zaczynasz rozglądać się dookoła, widzisz nie tylko morze, ale także niezliczone wierzchołki ciągnące się po horyzont, drugie morze tym razem z gór. Część z nich niknie w chmurach, część zlewa się z wodą.
Cristo Redentore z Maratei ma 21 metrów i 20 centymetrów wysokości i jest trzecią najwyższą statuą Jezusa w Europie (po Świebodzinie i Lizbonie) oraz piątą na świecie (poza wymienionymi wcześniej wyższe są statuy z Rio de Janeiro i w Boliwii). Wzniesiono go w 1965 roku z marmuru z Carrary zmieszanego z cementem na szczycie góry San Biagio (620 metrów), w miejscu, w którym istniało kiedyś antyczne miasto Maratea. Dziś po antycznej Maratei pozostały niewielkie ruiny zamku kilkaset metrów od statuy. Cristo Redentore widać niemalże z każdego miejsca w okolicy – z leżącego poniżej miasteczka, portu, bliższej i dalszej plaży. W ciągu trzech dni tylko raz zdarzyło się, aby całkowicie zniknęła we mgle i w chmurach.
Maratea i jej najpiękniejsze plaże
Plaża miejska w Maratei nie jest ani piękna ani malowniczo położona, najzwyczajniej nie wyróżnia się niczym szczególnym. Lepiej podjechać kilka kilometrów dalej do jednej z urokliwych zatoczek. Jadąc w kierunku Kalabrii po prawej stronie ujrzysz skręt ze czterema znakami prowadzącymi na 4 różne plaże. Jedną z nich jest Spiaggia Nera, czyli Czarna Plaża. Kiedy zaparkujesz samochód trzymaj się prawej strony i idź chodnikiem do samego końca, aż dojdziesz do zejścia na plażę. Po drodze masz też drogę na skróty, wystarczy zejść po kilkunastometrowej drabinie. Plaża jest dosyć duża, naprawdę ładna i rzeczywiście czarna. Nie jest to czarny piasek, ale niewielki czarny żwirek, który rozgrzany słońcem mocno parzy w nogi. Spiaggia Nera znajduje się prawie u samych stóp Cristo Redentore, wystarczy spojrzeć w górę, aby go zobaczyć.
Jeżeli wolisz bardziej skaliste widoki, pojedź dalej i wypatruj znaku Sette Ponti, czyli Siedem Mostów. Plaża jest niewielka i skalista, ale nie to jest tutaj istotne. Zatoka pełna jest malowniczych skałek przypominających tytułowe skalne mosty wystające z idealnie przejrzystej wody. Woda jest tak czysta i przejrzysta, że patrząc na wodę z klifu widzieliśmy dno ze wszystkimi szczegółami, bystre oko Łukasza wypatrzyło także niejedną rybę.
Najpiękniejsza według nas plaża znajduje się kawałek dalej przy Marina di Maratea. Nazywana jest plażą Tarzana, ale szczerze mówiąc zupełnie nie wiemy skąd wzięła się ta nazwa. Wiem za to, że woda jest tu równie przejrzysta, skałki malownicze, a sama plaża kamienista, jak to zazwyczaj bywa na tym wybrzeżu. Choć byliśmy w połowie kwietnia w okresie Wielkanocy, kiedy zgodnie z włoską tradycją hotele Maretei zapełniły się gośćmi (o włoskiej Wielkanocy przeczytasz w poście Wielkanoc we Włoszech), ale na plażach nie było zbyt wiele ludzi, a na plaży Tarzana byliśmy sami, choć było ponad 25 stopni. Dla Włochów to jeszcze nie jest pora na plażowanie, w sezonie plaże wyglądają na pewno inaczej.
Pomiędzy portem w Maratei i Marina di Maratea znajdują się także Grotte di Meraviglia, ale nie udało nam się do nich zajrzeć. Poza sezonem trzeba umówić się telefonicznie, ale niestety nikt nie odpowiadał, więc nie wiemy czy warto je odwiedzić.
Informacje praktyczne:
- NOCLEG: Spaliśmy w Grand Hotel Pianeta, który jest dosyć sporym molochem i lata świetności zdaje się mieć za sobą. Ale ma kilka zalet. Po pierwsze jest pięknie położony na wysokim klifie, po drugie pokoje mają dosyć spore balkony w widokiem na morze, wreszcie po trzecie jest bardzo blisko Cristo Redentore, którego widzieliśmy z okien naszego balkonu. Wystarczyło wychylić się przez okno o wschodzie słońca, aby sprawdzić czy warto wstawać i jechać zrobić zdjęcia, czy lepiej wrócić do łóżka. Inna sprawa, że podczas upalnego lata będzie tutaj na pewno bardziej rześko niż lokalizacjach przy samej plaży.
- DOJAZD: Po Maratei poruszaliśmy się samochodem i to jest najlepszy środek transportu. Dojeżdża tu pociąg, ale ponieważ Maratea położona jest na kilku wysokościach, daleko jest od stacji kolejowej do położonej wyżej starówki i jeszcze dalej do Cristo Redentore. Do Neapolu jest 212 km, do Matery 186 km, do lotniska Lamezia Terme w Kalabrii 167 km.
- JEDZENIE: Możemy polecić jedno miejsce niedaleko naszego hotelu. W Piccolo Ranch jest dobre, domowe jedzenie i przystępne ceny. Za Fritto Misto i ryby zapłacicie około 10 euro, po kilka euro są domowe makarony, polecamy także peppeta di cozze, która kosztowała nas 6 euro. Tylko Maratei i okolicy kupicie wyrazisty w smaku ser owczy Pecorino Moliterno z orzechową nutą.
Zobacz także trasę naszego road tripu z Bari do Neapolu przez Bazylikatę.
Wszystkie posty z Bazylikaty:
Bazylikata
Wszystkie posty z podróży do Włoch:
Włochy
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Cudowne widoki. W górach i nad morzem? Od razu na myśl przychodzi mi północna Chorwacja 🙂 Pozdrawiam!
Maratea jest cudowna, a widoki wspaniałe! A dokładnie jaką część północnej Chorwacji masz na myśli?
Chciałam dopowiedzieć piękną historię architekta tej statuy. Otóż mówi się w Kalabrii (nigdzie nie znalazłam tej informacji w internecie), że Chrystus ma twarz syna architekta Bruno Innocenti’ego, który zmarł w wieku 12 lat. Ojciec nie mogąc się pogodzić z tą stratą, w ten sposób wyraził swój ból. I rzeczywiście, gdy przyglądamy się jego twarzy, to przedstawiają rysy młodego chłopca, do której dodane są broda i wąsy.Pozdrawiam, bardzo podoba mi się Wasz blog 🙂
Nie znałam tej historii, dziękuje pięknie za podzielenie się nią i uzupełnienie naszego tekstu! Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Dzień dobry,
ile czasu uważają Państwo za odpowiedni na zwiedzenie Maratei?
Bardzo dziękuję!
Dzień dobry,
Marateę można zwiedzić w pół dnia, można też spędzić w niej kilka dni. Zależy to od tego czy będzie się Pani poruszać samochodem i czy chciałaby Pani zobaczyć tylko miasteczko czy także okoliczne plaże. Starówka jest oddalona od Cristo Redentore o kilka kilometrów, samochodem dojedzie się tam w kilkanaście minut krętą serpentyną, natomiast pieszo dystans ten zajmie co najmniej godzinę. Warto wybrać się do Cristo Redentore na zachód słońca, widok na zatokę i okoliczne wzniesienia jest przepiękny. My zatrzymaliśmy się na dwie noce sporo czasu spędzając na okolicznych plażach.
Pozdrawiamy serdecznie!