Czasem w podróży coś Ciebie zachwyca, czasem zaskakuje, ale czasem także rozczarowuje. Rio Lagartos i Las Coloradas to miejsca coraz częściej odwiedzane podczas podróży po Jukatanie. Różowe flamingi miały spacerować po bajkowo wyglądającej na zdjęciach różowej lagunie Las Coloradas. Ale rzeczywistość nie zawsze jest taka różowa jak ją malują, czasem okazuje się być mniej kolorowa niż dostępne zdjęcia i nasze wyobrażenia.
Rio Lagartos – różowe flamingi, krokodyle i różowa laguna
Lata temu Rio Lagartos było małą, rybacką wioską usytuowaną w malowniczej lagunie na najbardziej wysuniętym na północ skrawku Jukatanu. Tereny te upodobały sobie przeróżne ptaki, gady, żółwie, ryby i inne zwierzaki. Rio Lagartos i utworzony w 2004 roku Rezerwat Biosfery Unesco Ria Lagartos rozsławiły najpierw różowe flamingi. Populacja flamingów, która zamieszkuje te tereny, liczy ponad 40 tysięcy osobników. Niezwykły, różowy kolor upierzenia zawdzięczają one swojej diecie bogatej w krewetki zawierające duże ilości beta-karotenu. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie można spotkać różowe flamingi. Na Jukatanie równie liczna populacja zamieszkuje także tereny oddalonego o 300 kilometrów Celestun. Jest tu także sporo krokodyli, choć nazwa Rio Lagartos może wprowadzać w błąd i sugerować aligatory (lagartos oznacza aligatora). Aligatorów tu nie spotkacie, za to szansa na zobaczenie krokodyla jest całkiem duża.
W ostatnim czasie Rio Lagartos bije rekordy popularności, nie za sprawą różowych flamingów, ale pobliskiej różowej laguny Las Coloradas. Różowa laguna to tak naprawdę zbiorniki do odparowywania soli w fabryce soli położonej na obrzeżach miasteczka Las Coloradas. Nietypowe kolory, w tym odcień różu, zbiorniki zawdzięczają żyjącym w nich mikroorganizmom. Kolory te są uwydatniane przez biały od soli kolor ziemi, a także przez porę dnia i kąt padania promieni słonecznych.
Fioletowe Las Coloradas samochodem o zachodzie słońca
Do Las Coloradas po raz pierwszy pojechaliśmy samochodem na zachód słońca. Aby ujrzeć kolorowe jeziorka od strony drogi, trzeba wejść na nasypy je otaczające. Przed zachodem słońca woda miała fioletowy odcień, zupełnie nie przypominała koloru, którymi kuszą zdjęcia w internecie i na instagramie. Miejscowi radzili, aby pojechać, a najlepiej popłynąć, do Las Coloradas z samego rana. Rano światło ma padać w taki sposób, że złudzenie optyczne wzmacnia różowy kolor wody. „Bądźcie o 8-mej lub nawet wcześniej, z każdą minutą po 8-mej kolor robi się mniej intensywny, o 9-tej można już nie zobaczyć różowej wody” usłyszeliśmy. „Wystarczy podejść w okolice pomostów, aby rybacy zaproponowali Wam wynajęcie łodzi”. Tak zrobiliśmy.
Różowo-pomarańczowe Las Coloradas z rana
Z Rio Lagartos do Las Coloradas płynie się 45 minut, trzeba więc wyruszyć około godziny 7-mej rano albo i wcześniej. Decydujemy się płynąć sami, aby nie być zależnym od nikogo. Dzień wcześniej umawiamy się z ogarniętym młodym rybakiem na 7-mą rano, wynajęcie łódki dla 2 osób kosztuje 1 200 pesos. Niestety zapomina on o pływach, kiedy spotykamy się następnego dnia w umówionym miejscu okazuje się, że jego łódź stoi na mieliźnie. Chłopak próbuje ratować sytuację, chce poszukać łodzi do wynajęcia, ale oznacza to, że dopłynęlibyśmy do Las Coloradas grubo po 8-mej. Kątem oka dostrzegamy na sąsiednim pomoście parę Francuzów wsiadającą na łódkę. W ostatniej chwili dobiegamy do nich, chwila rozmowy i wsiadamy na ich na łódkę. Cena dla pary przy 4 osobach spadła do 750 pesos.
Czas na łodzi płynie szybko, po drodze spotykamy olbrzymie stado pelikanów, czaple, kormorany i masę nieznanego nam ptactwa. W pewnym momencie nasz sternik wyhamowuje łódź i wskazuje w kierunku brzegu. Spod wody wystaje łypiące oko krokodyla i znajomy kształt jego tułowia. Podpływamy bliżej, krokodyl jest niemalże na wyciągnięcie ręki i bacznie nas obserwuje, by po chwili z gracją zanurzyć się w brunatnej wodzie.
W końcu dopływamy do Las Coloradas. Woda w salinach faktycznie ma różowawy odcień, ale daleko jej do intensywnego różu, który pamiętamy ze zdjęć oglądanych przed podróżą. Z każdą minutą kolor zmienia barwę i staje się coraz bardziej pomarańczowy. Niesamowite jest jak w tak krótkim czasie może się zmienić kolor, który widzimy. W wodzie, daleko od nas dostojnie stąpają różowe flamingi, ich kolor jest bez dwóch zdań niezwykle intensywny, po prostu fantastyczny.
Flamingi trzymają się w bezpiecznej odległości od ludzi. Do wody nie można obecnie wchodzić. Kolorowe jeziorka i różowa laguna to teren prywatny. Po wybuchu popularności Las Coloradas wprowadzono tu zakaz kąpieli, zbyt wiele osób wchodziło do zbiorników, aby zrobić sobie zdjęcie z prawdziwym lub nadmuchiwanym różowym flamingiem, naruszając naturalne środowisko dla flamingów i zaburzając zapewne pracę fabryki soli. Wprowadzono także zakaz wchodzenia na wąskie przesmyki pomiędzy jeziorkami, na których zrobiono większość zdjęć dostępnych w internecie. Ponoć niedawno odgrodzono dojście do różowej laguny drewnianą bramką i pobierana jest opłata w wysokości 50 pesos za dojście do różowej wody.
Czy warto jechać do Las Coloradas i Rio Lagartos?
Samo Las Coloradas było dla nas małym rozczarowaniem. Różowe flamingi, krokodyl i koliber zrobiły na nas o wiele większe wrażenie niż różowa laguna. Kolor wody jak widać to mała loteria. Poza kolorowymi jeziorkami i różowymi flamingami w Las Coloradas nic nie ma, jeżeli więc trafisz na taki kolor wody jak my, pewnie się rozczarujesz. Plaża w okolicy jeziorek nie była ani ładna ani czysta. Natomiast okolice Rio Lagartos to raj dla ornitologów i wielbicieli ptactwa. W restauracji Ria Maya, w której jedliśmy wyśmienite ceviche i którą możemy Wam polecić, odwiedził nas nawet koliber, który nad naszym stolikiem miał przygotowany mały „wodopój”, widać było, że jest tam częstym gościem.
Będąc w Rio Lagartos na pewno warto wybrać się na wycieczkę łódką, aby zobaczyć krokodyle, ptactwo i różowe flamingi. Warto też wypłynąć z samego rana, nie tylko ze względu na kąt padania promieni słonecznych na różową lagunę i jeziorka, ale także, że około 10-tej na wodzie zaczyna robić się tłoczno. Wtedy do Rio Lagartos zaczynają przyjeżdżać autokary ze zorganizowanymi wycieczkami, które wsiadają na łódki.
Rio Lagartos już dawno przestało być rybackim miasteczkiem. Głównym źródłem utrzymania mieszkańców jest turystyka. Wzdłuż wybrzeża powstają nowe hotele i pensjonaty, a rybacy porzucają łowienie ryb na rzecz wynajmowania łodzi dla turystów, nie musimy tłumaczyć, że jest to o wiele bardziej dochodowe zajęcie. Za kilka lat Rio Lagartos pewnie będzie wyglądać zupełnie inaczej, stanie się kolejnym turystycznym miasteczkiem. Ale cały czas jest bramą do rezerwatu pełnego ptactwa i zwierząt. To dla nich, dla różowych flamingów, dla krokodyla i dla kolibra, a nie różowych jeziorek warto było tutaj przyjechać.
Informacje praktyczne:
- DOJAZD: Do Rio Lagartos dojechaliśmy samochodem, z Valladolid jedzie się 1,5 godziny, z Cancun i Tulum prawie 3 godziny.
- NOCLEG: Spaliśmy w w bardzo przyjemnej i klimatycznej Villa de Pescadores. Każdy pokój ma balkon z widokiem na wodę, dostępny jest także parking. Położona jest w centrum miasteczka, tuż przy przystani, za pokój 2-osobowy ze śniadaniem kontynentalnym płaciliśmy 145 zł + 19 % podatków. Pobyt zarezerwujesz pod tym linkiem: Villa de Pescadores. O naszych noclegach w Meksyku pisaliśmy więcej w tekście: Noclegi na Jukatanie i w Palenque – nasze dobre adresy. Będzie nam miło, jeśli rezerwując polecany przez nas nocleg skorzystasz z naszego linka – dla Ciebie cena się nie zmieni, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją.
- WYNAJĘCIE ŁODZI: Wynajęcie łódki dla 2 osób kosztowało 1 200 pesos, im więcej osób na łódce, tym wyższa całkowita cena. Cena dla pary przy 4 osobach spadła do 750 pesos. Im później chcesz wynająć łódź, tym łatwiej jest negocjować ceny. W cenie wycieczki zazwyczaj jest przepłynięcie do Las Coloradas, gdzie znaleźć można różowe flamingi, kąpiel błotną w naturalnej glince na jednej z plaż oraz odpoczynek na plaży w okolicach Rio Lagartos.
- JEDZENIE: Bardzo dobre jedzenie znaleźliśmy w Restauracji Ria Maya. Za małą porcję wyśmienitych ceviche zapłaciliśmy 180 pesos (porcja wcale nie była mała), solidna porcja zupy rybnej kosztowała 80 pesos. O tym, co zjeść na Jukatanie przeczytasz więcej tutaj: Kuchnia Jukatanu, panuchos, sopa de lima, cochinita pibil i huevos motuleños.
Całą trasę naszej podróży znajdziesz w poście: Jukatan samochodem – ceny, drogi, atrakcje i nasza trasa dookoła Jukatanu.
Wszystkie posty z podróży do Meksyku:
Meksyk
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Szkoda, że różowe jeziorka bardziej przypominają pomarańczowe…Ale dzięki Wam przynajmniej wiemy już jak tam jest i czego można się spodziewać 😉 Nas najbardziej zachwyciły te piękne flamingi! 🙂
My tak niestety trafiliśmy, że jeziorka nie były zachwycająco różowe, na szczęście flamingi spisały się na medal 😉 Gdybyśmy trafili na piękny róż, pewnie bylibyśmy nimi zachwyceni. Pozdrawiamy!
Ja trafiłam akurat na różową wodę w Las Coloradas, byłam tam na zorganizowanej wycieczce jedniodniowej z wyjazdem z Meridy, dotarliśmy tam jakoś około 12:00 🙂 A w Meksyku tak w ogóle byłam na przełomie lutego i marca. Najwidoczniej miałam szczęście. Ale rejs łódką, żeby zobaczyć flamingi, też mi się podobał bardziej.
Jak my byliśmy nie było niestety różowej wody, była też inwazja wodorostów w Tulum, a byliśmy również na przełomie lutego i marca. Mieliśmy trochę pecha, ale i tak Meksyk nam się bardzo podobał! Pozdrawiamy serdecznie!
NA poczatku lutego 2019 wkurzony tonami seaweed od CAncun do Tulum przenioslem sie do Rio Lagartos i bardzo mi sie tam podobalo,cicha miescinka z fajnymi ludzmi,niezle plaze oblegane przez pelikany zamaist tego cholernego zielska no i piekne zdjecia na tle naprawde rozowej a nawet rzeklbym krwistorozowej laguny LAs Coloradas.
Ale jak to bywa w takich miejscach trzeba tam byc o wlasciwej porze,laguna BAlos na Krecie tez tracu swoj urok gdy czlowiek przyjedzie tam po poludniu nie mowiac juz o miejscu do parkowania.
Byliśmy w Las Coloradas w sierpniu na wycieczce z Playa del Carmen. Woda była różowa, ale flamingów było niewiele.
Dzięki za informację, my trafiliśmy całkiem inaczej, pozdrowienia!