Podlasie Nadbużańskie czaruje dziewiczą naturą i sielską atmosferą. Poruszaliśmy się wzdłuż malowniczego Bugu, a wieczory spędzaliśmy z widokiem na rzekę wsłuchując się w szum wody. Bug to prawdziwa dzika rzeka, znajdziesz przy niej ciszę jak makiem zasiał, błogi spokój i odpoczniesz od zgiełku miasta. Podlasie Nadbużańskie to także malownicze cerkwie, najważniejsze prawosławne sanktuarium w Polsce i podlaska kuchnia. Nad Bugiem zjesz nie tylko babkę ziemniaczaną, kiszkę czy też kartacze, ale także zaguby, lokalny specjał z okolic Drohiczyna. Brzmi jak odległa kraina, po poszerzeniu drogi na Białystok dojedziesz tam teraz z centrum Warszawy w mniej niż dwie godziny. Podlasie Nadbużańskie to idealne miejsce na błogi weekend na łonie natury.
Bug – prawdziwa dzika rzeka
Starorzecza, wyspy, unikatowe gatunki zwierząt i roślin. Bug płynie dokładnie tak, jak ma na to ochotę, bowiem jako jedna z ostatnich polskich rzek ma ku temu możliwości. To prawdziwa dzika rzeka. Dzika, czyli nieuregulowana, która uniknęła ludzkiej ingerencji. I w tym tkwi jej piękno. Wystarczy przejść kilkaset metrów, aby całkowicie zmieniła swoje oblicze. Bug zmienia kierunki, szerokość i głębokość. Meandrując pośród rozległych łąk, co chwilę rzeźbi wyspy, wysepki i skarpy. To prawdziwy ptasi raj. Bug i jego zarośla uwielbiają czaple, bociany czy też żurawie. O każdej porze dnia wygląda zjawiskowo i trochę inaczej. To iście magiczna kraina, w której przestajesz się śpieszyć i w której warto się najzwyczajniej zgubić, zamiast iść utartym szlakiem.
To także dobre miejsce na spływ kajakowy pośród dziewiczych krajobrazów. Trasa z Mielnika do Drohiczyna prowadzi przez malowniczy Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu. Jeżeli nie masz ochoty na kajak, po prostu pójdź na spacer lub na plażę. Plaże są również dzikie i niezorganizowane, a zachody słońca spektakularne. Słońce odbija się w przejrzystej i niezmąconej wodzie jak w zwierciadle. Równie pięknie jest w nocy, z dala od miasta i cywilizacji, gwiazdy zasypują niebo swoim blaskiem, a drogę mleczną widać jak na dłoni.
Podlasie Nadbużańskie
Bug jest naturalną południową granicą Podlasia. Wystarczyłoby przeprawić się na drugi brzeg, aby przenieść się na Mazowsze. Ale pozostajemy na Podlasiu i poruszamy się wzdłuż rzeki od miejscowości, a raczej wsi Głody, w której nocujemy, aż do granicy z Białorusią. Podlasie Nadbużańskie to nie tylko dziewicza natura, to także urokliwe drewniane cerkwie i Święta Góra Grabarka, najważniejsze prawosławne sanktuarium w Polsce. Oto kilka miejsc, które według nas warto w tych okolicach odwiedzić.
Grabarka – Święta Góra prawosławia
Grabarka nazywana jest Świętą Górą, Wzgórzem Pokutników czy też prawosławną Częstochową. Na jej szczycie znajduje się niewielka cerkiew, będąca celem pielgrzymek, ale to nie ona jest tu najbardziej niezwykła. Cerkiew z prawie każdej strony otacza niezwykły las krzyży. Jest ich ponad 7 tysięcy, a może i więcej, bowiem ciężko jest je policzyć. Na wielu krzyżach widać mech i upływ czasu, najstarsze z nich pochodzą z XIX wieku. Niektóre pojawiły się kilka lat temu, inne kilkadziesiąt lat wcześniej, jeszcze inne kilka chwil po naszym przybyciu.
Grabarka to najważniejsze miejsce w Polsce dla wyznawców prawosławia. W sierpniu w dniu święta Przemienienia Pańskiego Grabarka odwiedzana jest licznie przed pielgrzymów z różnych stron Podlasia i całej Polski. Chcąc poznać wielowyznaniową kulturę Podlasia, to miejsce trzeba odwiedzić koniecznie. O Grabarce i jej historii przeczytasz więcej w tym tekście: Grabarka, magiczny Las Krzyży i Święta Góra Prawosławia.
Smak Podlasia i babka ziemniaczana pod chmurką
Smak Podlasia – Ostoję Szumiłówka odkryliśmy przypadkiem dojeżdżając na Grabarkę. Nasz wzrok przykuła urocza altanka ze stolikami na świeżym powietrzu. Smak Podlasia nie jest ani przydrożnym barem ani restauracją, w tym miejscu króluje prostota. To niewielka przyczepka z kilkoma piekarnikami, w których wypiekana jest zaskakująco pyszna babka ziemniaczana. Jedzenie podawane jest na papierowych talerzykach z drewnianymi sztućcami, szanujemy, że nie na plastiku. Menu jest krótkie i uczciwe, oprócz babki możesz zjeść kiszkę ziemniaczaną, chłodnik, chleb za smalcem czy też maczankę włościańską. Babkę można zamówić w wersji tradycyjnej ze skwarkami lub w wersji postnej bezmięsnej. Ostrzegamy, że porcje są bardzo sycące!
Trzeba być wyrozumiałym jeżeli jakiejś pozycji nie ma akurat w menu, właściciele gotują sami na bieżąco i mogą się najzwyczajniej z czymś nie wyrobić. Sama osada jest bardzo urokliwa. Jest dużo zieleni, tradycyjna podlaska chata, stoły i leżaki na świeżym powietrzu. Smak Podlasia otwarty jest od maja do września, ale może być zamknięty podczas słabej pogody. Jeżeli wybieracie się w słoneczny dzień na Grabarkę, bardzo polecamy to sielskie miejsce, oddające ducha Podlasia.
Koterka i niebieska cerkiew pośród gęstych lasów
Z Grabarki pojechaliśmy kilkanaście kilometrów w kierunku Białorusi. Prawie na granicy z Białorusią znajduje się chyba najbardziej malowniczo położona podlaska cerkiew. Niebieska, drewniana cerkiew w uroczysku Koterka wydaje się być zagubiona pośród gęstych lasów i zapomniana. Byliśmy tam zupełnie sami, tylko my, cisza i zieleń drzew. Ale są dni kiedy odprawiane są w niej nabożeństwa, a cerkiew tętni życiem. Zwłaszcza 7 czerwca, wtedy odbywa się odpust i otwierana jest oddalona o 100 metrów granica.
Historia cerkwi jest dosyć pokrętna. Została zbudowana w 1912 roku jako filia parafii w Tokarach, ale po drugiej wojnie światowej, kręte koleje historii odcięły ją od dawnej parafii na nowo wyznaczoną granicą, znajdującą się dosłownie kilkadziesiąt metrów od cerkwi. Jej pełna nazwa to cerkiew Ikony Matki Boskiej „Wszelkiej Pociechy Radość”, ale najczęściej nazywa się ją cerkwią w Koterce. Obok cerkwi znajduje się cudowne źródełko, z którego każdy może napić się wody.
Jeżeli lubisz architekturę sakralną, nieopodal w Tokarach znajduje się zabytkowy drewniany kościół, a w Telatyczach drewniana cerkiewka św. Kosmy i Damiana ze złotymi kopułami, wzniesiona w latach 1902-1904.
Zaguby – podlaski specjał z okolic Drohiczyna
Wracając z Koterki jechaliśmy wzdłuż Bugu w okolice Drohiczyna, słynące z podlaskiego specjału o nazwie zaguby. Przyznam, że próbowałam je po raz pierwszy, bowiem zaguby są rzadko spotykane w innych częściach Podlasia. Tym bardziej byliśmy ich ciekawi. Ciasto pierogowe jest rozwałkowywane, wypełniane farszem z ziemniaków i zawijane, a następnie krojone na mniejsze kawałki. Brzmi bardzo smakowicie i ciekawie, ale niestety nasze pierwsze podejście nie było specjalnie udane. Zaguby, które próbowaliśmy miały kompletnie niedoprawiony farsz, gdzie bardziej było czuć mąkę, były mdłe i mało wyraziste co popsuło, albo raczej zabrało smak całego dania.
Zaguby próbowaliśmy w polecanej nam i słynącej z podlaskiej kuchni restauracji U Ireny w Drohiczynie, niestety nie możemy podzielić zachwytów nad tym miejscem. Fakt, kiszka ziemniaczana była całkiem dobra, natomiast kartacze, choć wyglądały bardzo apetycznie, to w naprawdę świetnym cieście był słaby farsz sowicie doprawiony marchewką. Dajcie nam znać, jeżeli znacie inne miejsce w okolicy ze smacznymi zagubami, odwiedzimy je przy najbliższej okazji.
Wino na Podlasiu?
Wino na Podlasiu? Podchodziliśmy do niego bardzo sceptycznie. Tym większe było nasze zdziwienie, kiedy Regent 2016 z Winnicy Korol okazał się naprawdę dobry, tak dobry, że zdobył srebrny medal na konkursie winnym w Zielonej Górze. Winnica Korol to jedyna znana nam winnica na Podlasiu. Powstała w 2010 roku koło Mielnika i Góry Uszeście, gdzie ponoć panuje specyficzny mikroklimat. Okolice Mielnika to także podłoże kredowe, znajduje się tam przecież odkrywkowa kopalnia kredy. W samej winnicy nie byliśmy, próbowaliśmy jedynie wina. Słyszeliśmy natomiast, iż właściciel jest dosyć specyficzny. Jeżeli będziecie mieli okazję do spróbowania win, bardzo do tego zachęcamy, my byliśmy naprawdę miło zaskoczeni.
Ziołowy Zakątek i Podlaski Ogród Botaniczny
Los postanowił zakpić z tej nazwy, bowiem Ziołowy Zakątek już dawno przestał być tytułowym zakątkiem, a stał się prężnym biznesem przyciągającym prawdziwe tłumy, ale zacznijmy od początku. Zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie przywitanie z tym miejscem. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyliśmy były dziesiątki samochodów, tumany kurzu i pękający w szwach parking. Po błogim weekendzie spędzonym z dala od ludzi i cywilizacji, pośród nadbużańskich łąk i bezdroży, podlaski czar prysł, zrobiło się gwarno i tłoczno jak w ulu. Tłum zelżał i rozszedł się kiedy weszliśmy na teren Podlaskiego Ogrodu Ziołowego, ale prawdziwy spokój i sielskość już nie powróciły.
Ten, kto wymyślił Podlaski Ogród Botaniczny miał genialny w swej prostocie pomysł. Stworzyć miejsce, w którym pierwsze skrzypce grać będą nasze lokalne zioła i rośliny oraz historia ziołolecznictwa. Spacerując po ścieżkach edukacyjnych można zdobyć naprawdę sporo wiedzy. Bez dwóch zdań widać pracę i serce włożone w to miejsce. Oprócz ogrodu i tematycznych wystaw, znajdziesz tutaj zabytkową wiejską zabudowę, gospodarstwo ekologiczne czy mały sklepik, w którym kupisz znakomite zioła na wagę, konfitury, a nawet cukier różany a wszystko w naprawdę dobrych cenach. Produkty z Ziołowego Zakątka znamy i kupujemy od bardzo dawna, więc jak się domyślacie wyszliśmy ze sklepiku nieźle obładowani.
Do Ziołowego Zakątka na pewno warto zajechać, najlepiej w innym terminie niż weekend. Warto zrobić zakupy, bo zioła i inne produkty są znakomitej jakości, a także zjeść pierogi ruskie z czosnkiem niedźwiedzim. Odradzamy natomiast nocleg w tym miejscu, zwłaszcza w weekendy i w szczycie sezonu, bowiem odarte jest z tego co na Podlasiu Nadbużańskim jest najcenniejsze, czyli ciszy, spokoju i sielskości.
Błogi nocleg nad Bugiem
Aby poczuć w pełni Podlasie Nadbużańskie poszukaj miejsca z duszą. My odnaleźliśmy je w wsi Głody nad samym Bugiem. Po raz pierwszy o Holistycznym Ujęciu usłyszałam rok temu. Kiedy tylko zobaczyłam zdjęcia, wiedziałam, że musimy tu przyjechać. Zdjęcia nie oddają jednak błogiego klimatu tego domu i wspaniałej lokalizacji nad Bugiem. To jedno z najpiękniej położonych, zacisznych miejsc w okolicy Warszawy jakie widzieliśmy.
Dom stoi na skarpie, z leżaków rozciąga się fantastyczny widok na rzekę i zachodzące za nią słońce. Kilkadziesiąt metrów dzieli go od wody, wokół niego panuje cudowna cisza. Możesz tu po prostu odpocząć, poczytać książkę, chodzić na spacery wzdłuż Bugu i spędzić tak cały weekend. Możesz także wsiąść na rower, zrobić ognisko, grilla lub wybrać się na spływ kajakowy. To wszystko jest na wyciągnięcie dłoni. Dom prowadzi przemiła para Irek i Agnieszka, którzy starają się, aby Twój pobyt był jak najprzyjemniejszy. Dzień rozpoczynaliśmy od pysznego śniadania z domowymi, nadbużańskimi serami i wędlinami od Pani Grażynki-Dażynki z okolic Drohiczyna, kończyliśmy obserwując gwiazdy. Bardzo polecamy to miejsce, jeżeli chcesz wyciszyć się na łonie natury.
Informacje praktyczne:
- DOJAZD: Podlasie Nadbużańskie przemierzaliśmy samochodem. Jest to najwygodniejszy środek transportu po nadbużańskich bezdrożach. Dobrą alternatywą jest rower, nie ma wielkich przewyższeń, nie ma dużego ruchu, jest spokój, natura i piękne widoki w drodze.
- NOCLEG: Za pokój 2-osobowy z widokiem na rzekę płaciliśmy w Holistycznym Ujęciu 180 zł za dobę. Bardzo polecamy wykupienie śniadań z lokalnych i naturalnych produktów za 25 zł za osobę. Link do rezerwacji: Holistyczne Ujęcie.
- CENY: Wejście do Podlaskiego Ogrodu Botanicznego jest płatne, bilet normalny kosztuje 10 zł, bilet ulgowy 6 zł. Porcję babki ziemniaczanej w Smaku Podlasia – Osadzie Szumiłówka kupisz za 15 zł, kiszkę za 20 zł, chłodnik za 5 zł. Polecamy także kwas chlebowy za 6 zł za butelkę. Zaguby w Restauracji „U Ireny” kosztują 18 zł, kiszka ziemniaczana 15 zł, kartacze 22 zł. W restauracji znajdziecie także wina z Winnicy Korol oraz wybór piw kraftowych.
Wszystkie posty z Podlasia i Suwalszczyzny:
Podlasie i Suwalszczyzna
Wszystkie posty z Polski:
Polska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Ach te Podlasie, jak tam ładnie!!! jedziemy tam za dwa tygodnie! dzięki za wpis :] jak zwykle pomocny!
Dziękujemy za miłe słowa 🙂 Podlasie jest nie tylko ładne, ale także bardzo smaczne i urokliwe, w takim razie życzymy udanej podróży!
Podlasie ma bardzo wiele uroku. Lubię Drohiczyn, Koterkę i Grabarkę. Piękny też jest pobliski Mielnik. Natomiast Bug mnie rozczarował. Rzeka na kajak dość nudna, a z biegiem nurtu woda robi się coraz brudniejsza. Były miejsca, gdzie miałem wątpliwość, czy można się wykąpać…
A na jakim odcinku płynąłeś? Bug jest dosyć mulistą rzeką, więc na pewno nie będzie taki przejrzysty i zachęcający do kąpieli jak chociażby Czarna Hańcza czy też Krutynia. Według nas spływ jest ciekawym urozmaicenie czasu spędzonego nad Bugiem, a nadbużańskie krajobrazy nam się bardzo podobały, wieczory spędzony z widokiem na Bug były błogie 🙂 Pozdrawiamy serdecznie!
Jedziemy na Grabarke! dzieki za inspiracje!! 🙂
Bardzo proszę, miło nam, że mogliśmy zainspirować 🙂
Pyszne kartacze jadłam w w Bohemie w Supraślu, mniej pyszne, ale w urokliwej scenerii – w białowieskim Bistro
Babushka. Spędziłam teraz kilka dni na Podlasiu, chciałam odnowić wrażenia sprzed blisko 10 lat; rozczarowała mnie okrutnie Kraina Otwartych Okiennic, niewiele pozostało z zapamietanego klimatu. I bardzo żałuję, że nie udał sie planowany spacer po kładce nad Narwią – niski poziom wody:(. Ale poza tym – Podlasie jest cudne 😊 trzeba przyjechac znów, moze zimą sie uda.
Sama dobre rzeczy słyszę o tym Podlasiu. Trzeba się w końcu tam wybrać. 🙂
Koniecznie! To bardzo malowniczy i niezwykle ciekawy zakątek Polski 🙂 Bardzo polecamy i pozdrawiamy!
To miała być eskapada nieco jako zastępstwo zagramanicy, która mimo wszystko z kilku względów ryzykowna lub nawet niedostępna (przynajmniej tam gdzie ja chciałem jechać :)) Jednak im bliżej data wyjazdu (jeszcze aż 8 dni…), im więcej czytam, tym większe oczekiwania do Podlasia. Szykują się naprawdę ciekawe dni :)) Dzięki takim wpisom jak ten już wiem, że realizacja planu, szczególnie z nieco mniej chętną na całodniową eksplorację rodziną, to jak Mission Impossible 😉
Nie wiem jak rozumieć fragment o włascicielu winnicy. Brzmi raczej negatywnie, a przecież jedynie słyszeliście, że jest specyficzny…”słyszeliscie”. Nie powinno się pisać takich rzeczy, nie wiedząc napewno, bo to mocna antyreklama
Bardzo pomocna relacja. Z przyjemnością przeczytałam.
Bardzo nam miło! Pozdrawiamy serdecznie 🙂